- Miała być kawiarenka, ale okazało się, że będzie to kilkaset metrów kwadratowych zabudowy. To będzie kolos nie kawiarnia - uważa mieszkająca w pobliżu parku Barbara Mokrowiecka.
Jej zdanie podzielają inni protestujący. Obawiają się, że kawiarnia obok szaletu sprowadzi kłopoty na spokojną okolicę.
- Teraz stoją tu trzy auta - Henryk Dąbrowski pokazuje ograniczony wjazd w Parkową od ul. Żeromskiego. - Ale do kawiarni będzie się zjeżdżać wiele osób. Czy miasto zaplanowało zamknięcie ulicy? A może parking nad parkiem?
Mieszkańcy obawiają się hałasów, pijaństwa i demoralizacji młodzieży z okolicznych szkół. Twierdzą, że lokal będzie zagrożeniem dla parku, który zamiast miejscem wypoczynku stanie się centrum rozrywki.
- Żeby tu budować, trzeba wycinać zabytkowe drzewa - denerwują się piotrkowianie.
Protest wysłali do prezydenta oraz do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Zażądali w nim unieważnienia decyzji o rozbudowie szaletu.
Według urzędników, sprzeciw jest mocno przesadzony, bo protestujący nadinterpretują zapisy w decyzji o warunkach zabudowy.
- Tam jest wyraźnie zaznaczone, że w tym miejscu może powstać tylko kawiarenka, a miejsca parkingowe mają być wytyczone w obrębie dzierżawionej działki - mówi Marta Skórka, p.o. rzecznik prezydenta. - Intencją miasta było wzbogacenie funkcji parku, a nie utrudnianie życia mieszkańcom. Poza tym jeżeli teren będzie użytkowany niezgodnie z przeznaczeniem, umowę można wypowiedzieć.
Zdziwiony protestem jest też Paweł Kaczmarek, który wydzierżawił działkę w parku. Na pytanie, co ma zamiar budować, odpowiada: - To, na co podpisałem umowę, czyli kafejkę dla klientów parku.
Na rozpoczęcie inwestycji ma trzy lata. Ale przyznaje, że zastanawia się, czy warto inwestować w nie swoją ziemię...
Karolina Wojna POLSKA Dziennik Łódzki