Piotrkowskie schronisko od 10 lat było "tymczasowe". Przepełnione, niespełniające wymogów weterynaryjnych, dysponujące niewieloma boksami, za to wieloma budami z krótkimi łańcuchami, nieposiadające szpitala dla zwierząt i izolatki dla chorych, zostało decyzją Błachiewicza zamknięte od dziś. Schronisko nie może przyjmować nowych zwierząt. Te, które już w nim są, pozostaną w nim do czasu wybudowania nowego przytuliska.
O swej decyzji Błachiewicz poinformował prezydenta miasta Krzysztofa Chojniaka już w minioną środę, ale dla urzędników, póki nie ma pis- ma, nie ma decyzji.
- Prezydent otrzyma decyzję na piśmie, będą podjęte odpowiednie kroki - mówi Marta Skórka, rzecznik prezydenta.
Pismo powiatowy lekarz weterynarii dostarczył w piątek po południu. Jeszcze do wczoraj nie zostały podjęte żadne kroki. Dla Grażyny Fałek, kierownika piotrkowskiego schroniska, decyzja jest jednoznaczna, pracownicy będą musieli odmawiać zgłaszającym konieczność interwencji. Jeśli dziś mieszkaniec Piotrkowa zadzwoni do straży miejskiej, dyżurny nie będzie wiedział, komu zgłosić np. konieczność odłowienia wałęsającego się agresywnego psa albo zabrania potrąconego przez auto. - Nie otrzymałem żadnych instrukcji, myślę, że będziemy o tym rozmawiać w poniedziałek - mówi Jacek Hofman, komendant straży.
Błachiewicz jest zdziwiony postawą urzędników. - Jak to nie ma planu awaryjnego - pyta. - Przecież nawet nie z powodu mojej decyzji, ale w ogóle powinien być. Co miasto zamierzało zrobić, gdyby trzeba było natychmiast zamknąć schronisko, np. z powodu epidemii?
W schronisku jest 250 zwierząt, maksymalnie powinno być ich 200. Budowa nowego w najlepszym wypadku potrwa do końca roku. Władzom miasta pozostaje podpisanie umowy na odławianie psów i ich utrzymywanie z komercyjnym schroniskiem. Koszt odłowienia jednego psa to ok. 200 zł, dobowe utrzymanie - 6 zł.
W Piotrkowie jest kilkanaście interwencji dziennie. Jeśli w miesiącu wyłapać trzeba będzie np. 50 psów, to koszty sięgną 20 tys. zł. Gminne schroniska w regionie same borykają się z nadmiarem bezdomnych psów. Kilka gmin ma podpisane umowy z hotelem dla bezdomnych zwierząt w Łodzi, ale Mariola Siemińska, właścicielka, mówi: - W tej chwili nie możemy podpisać nowej umowy, jest przepełnienie, a chyba jesteśmy jedyną w województwie taką jednostką.