- Wersję roboczą nowego rozkładu jazdy zakończymy 30 czerwca. Data wejścia w życie nie jest jeszcze ustalona. Chcielibyśmy go wprowadzić 1 września. Choć może być też tak, że zostanie wprowadzony 15 sierpnia, wtedy będzie jeszcze 2 tyg. wakacji, ludzie przyzwyczają się. Poza tym zostanie czas na dyskusje z MZDiK, z przedstawicielami policji, będzie czas na poinformowanie pasażerów, może na jakieś sugestie – mówi prezes MZK w Piotrkowie, Zbigniew Stankowski.
Kwestia wprowadzenia nowego rozkładu jazdy zawsze jest trudna, ponieważ zazwyczaj okazuje się, że mieszkańcy mają tysiące wniosków i życzeń, niestety nie wszystkie można zaspokoić. Jakiś czas temu kilkudziesięciu mieszkańców okolic Carrefoura domagało się przywrócenia linii nr 4, odjeżdżającej niegdyś właśnie spod hipermarketu. - Sprawa wprowadzenia nowego rozkładu jazdy jest trudna, bo nagle okaże się, że ludzie mają tysiące różnych wniosków. Teraz mają już wypracowane pewne schematy, idą do pracy czy do szkoły o określonej godzinie. A tu nagle okaże się, że dojeżdżali “siódemką”, a teraz jeździ “szóstka” albo “piątka” albo nic nie jeździ. Wnioski mieszkańców w tej sprawie wpływają od kilku lat (na przykład wniosek mieszkańców w sprawie przywrócenia “czwórki” odjeżdżającej spod Carrefoura). Jednak jak wprowadziliśmy tę linię, to jeździł raptem jeden pasażer w ciągu dnia, dlatego odstąpiliśmy od tego. Teraz pojawił się sygnał, że bardzo dużo osób chce jeździć tą linią. Może się jednak okazać, że nadal będzie jeździć 1 czy 2 osoby – tłumaczy Z. Stankowski.
Opracowaniem nowego rozkładu jazdy zajmują się pracownicy MZK oraz Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji. - Przy planowaniu rozkładu jazdy wykorzystujemy opracowanie, które robił MZDiK pod kierunkiem prof. Wyszomirskiego. Niektóre rozwiązania konsultujemy z przedstawicielem profesora, panem Gromadzkim, który kilka razy uczestniczył nawet w sesji Rady Miasta. To bardzo mądry człowiek, robił już wiele rozkładów jazdy w kilku miastach. Do tej pory są zadowoleni. Miejmy nadzieję, że wreszcie nam się uda dostosować nasz układ komunikacyjny do naszych oczekiwań, do oczekiwań pasażerów. Chyba już od ok. 15 lat ten rozkład nie był zmieniany. Jedyne zmiany, jakie od tego czasu wprowadzano, to te dotyczące czasu odjazdu, rozszerzenia albo zmniejszenia zakresu niektórych linii. W tym rozkładzie jazdy jest taki bałagan, że często jest tak, że nie możemy „wyrobić się” czasowo. Nie są uwzględnione nowe skrzyżowania, nowe sygnalizacje. To trzeba zmienić – mówi prezes Stankowski.
Jakiś czas temu, podczas jednej z sesji Rady Miasta ustalono, że piotrkowskie emzetki będą dostawać z miejskiej kasy 6,5 mln zł rocznie, jednak - mówi prezes Stankowski - suma ta nie jest wystarczająca, aby wozić każdego gdzie tylko będzie chciał. - W tych 1,6 mln wozokilometrów, które musimy zrobić, trzeba przewieźć możliwie największą liczbę pasażerów. Jeżeli jest sytuacja, kiedy emzetka jest pełna i część ludzi nie może wsiąść, to ja, wykorzystując te 1,6 mln wozokilometrów, wolę podstawić drugą emzetkę, żeby przewieźć tych ludzi, rezygnując na przykład z przewiezienia kilku pasażerów z innych części miasta. Poza tym mamy jeszcze komunikację minibusową. Problem polega na tym, aby emzetka nie jeździła raz na godzinę, a jeżeli już jest raz na godzinę, to aby pośrodku tego czasu był bus. O tym właśnie myślimy.
Pasażerowie komunikacji miejskiej często ostatnio narzekają, że kierowcy są, delikatnie mówiąc, nerwowi. Spieszą się, a przede wszystkim, że autobusy mają duże opóźnienia. W mieście, m.in. z powodu budowy galerii Focus, powstała konieczność zorganizowania objazdów, co skomplikowało pracę kierowcom MZK. - Mamy objazdy, są bardzo duże korki i w związku z tym duże opóźnienia. Oprócz tego mamy jeszcze bardzo duże opóźnienia w związku z tym, że kierowcy sprzedają bilety. Pasażerowie, wchodząc do autobusu, czekają w kolejce, aż kierowca sprzeda bilety. To jest sytuacja nienormalna. Pasażerowie czekają na przystanku 5 czy 10 min. w miejscu, gdzie jest kiosk i można kupić bilet, potem wsiadają do autobusu i kupują bilet u kierowcy. W tej chwili ceny biletu u kierowcy i w kiosku jest taka sama. Kiedyś interpretacja prawa była taka, że bilet nie mógł być u kierowcy droższy, że musi być ta sama cena. Cena biletu jednorazowego musi być jedna, ale my możemy powiedzieć, że bilet czy karnet u kierowcy jest w wysokości na przykład 3 zł. Mamy nadzieję, że to spowoduje, że część pasażerów będzie kupowała bilety w kioskach. Wtedy linie będą odjeżdżały zgodnie z czasem, nie będzie takich opóźnień jak teraz. Pomysł ten jest na etapie przygotowania projektu uchwały. Na przykład w Sochaczewie bilet jednorazowy kosztuje 2,40, a ten kupowany u kierowcy jest o 50 gr. droższy. U nas też musimy wprowadzić tę zmianę, bo niedługo dojdzie do absurdu, że wszyscy będą kupować bilety u kierowcy – tłumaczy Z. Stankowski.