Panie prezesie, gdy słyszy pan słowo Piotrcovia, jaka jest pana pierwsza myśl?
Do tej pory źle się dzieje. Tak jak już informowaliście, działałem w Radzie Nadzorczej Piotrkowianina, tam wszystko jest lepiej zorganizowane. Jestem lokalnym patriotą i chciałbym pomóc Piotrcovii, która potrzebuje tego bardziej niż Piotrkowianin. Trzeba coś zrobić, żeby piłkę ręczną dziewczyn i w ogóle sport wypromować, a ja będę starał się w tym pomóc. Zaczęliśmy właściwie od razu. W Boże Ciało spotkałem się z pozostałymi członkami Zarządu, najpierw chcemy ustabilizować sytuację, ponieważ kilka zawodniczek odeszło, są długi.
Ile dokładnie wynosi to zadłużenie?
W tej chwili wszystko liczymy, pod koniec czerwca będziemy wiedzieć dokładnie, ale w tej chwili to kilkaset tysięcy złotych. Podczas pierwszej rozmowy poinformowano mnie, że to ok. 100 tysięcy złotych, teraz ta kwota urosła do prawie 300 tysięcy. Musimy zbudować Piotrcovię od zera na każdym szczeblu. Pewne rzeczy możemy poprawić szybko - na przykład stronę internetową, czy komunikację pomiędzy klubem a Polskim Związkiem Piłki Ręcznej, ale inne wymagają pracy. Zamierzam też szukać nowych sponsorów, tak, by efekty były widoczne najpóźniej za dwa lata.
A w którym momencie postanowił pan zaangażować się w pomoc Piotrcovii? Był jakiś kluczowy moment?
Tak. Prowadzę firmę zajmującą się zatrudnianiem pracowników tymczasowych i przyszło do mnie kilka dziewczyn z Piotrcovii, m.in. Vlada Belmas, którą jakiś czas zatrudniałem, a także dziewczyny z Czarnogóry, które nie dostawały pieniędzy, kwestie dotyczące pozwoleń na pracę też nie były do końca uregulowane. Zapytały mnie, czy nie mógłbym im pomóc i to chyba był punkt zwrotny.
Jest pan nowym prezesem, ale też nowym sponsorem klubu. Może pan zdradzić, jaką kwotą zamierza pan wesprzeć klub?
Wolałbym nie, mogę powiedzieć, że będzie to podzielone na dwie części. Co miesiąc będą wpłacał na konto klubu konkretną kwotę, poza tym udzielę pożyczki, żeby uregulować zaległości, przede wszystkim wobec zawodniczek.
Czyli są jakieś zaległości dotyczące pensji zawodniczek?
Też i to mnie bardzo zaskoczyło. Rozmawiałem z dziewczynami i są niezadowolone, a jeszcze gorsze jest to, że przez to cierpi klub, bo przecież dziewczyny mają znajomych we wszystkich polskich drużynach.
Skoro już o zawodniczkach rozmawiamy, wiemy już kto odszedł i znamy nazwiska dwóch nowych piłkarek. Będą jeszcze jakieś transfery?
Musimy być ostrożni, bo wydaje mi się, że do tej pory jedni członkowie Zarządu nie wiedzieli, co robią drudzy, a później się okazuje, że ktoś pożyczył jakieś pieniądze, które trzeba później oddać itd. Chciałbym zacząć od fundamentów, więc najpierw będę się starał stworzyć solidną bazę.
Jaką kibice i działacze mają gwarancję, że nie opuści pan klubu po roku czy dwóch? Tak było w Piotrkowianinie, zrezygnował pan z bycia członkiem Rady Nadzorczej po prawie dwóch latach.
Jestem człowiekiem prostolinijnym, nie podjąłem tej decyzji bez zgody prezesa Tomasza Zwierzchowskiego (prezesa Piotrkowianina - przyp. red.), który zrobił dużo dobrych rzeczy dla swojego klubu, oczywiście nie był zadowolony, ponieważ musi poszukać nowego sponsora, która załata powstałą lukę w budżecie. Wyjaśniłem mu jednak, że Piotrcovia dużo bardziej potrzebuje pomocy i to w tej chwili. Nie chcę być postrzegany, jako człowiek, który bezmyślnie przechodzi z jednego obozu do drugiego, mnie po prostu chodzi o rozwój piotrkowskiego sportu i będę chciał to robić jak najdłużej.
W takim razie, jak pan się odniesie do komentarzy czytelników portalu epiotrkow, którzy pisali m.in., że może być pan koniem trojańskim Piotrkowianina?
Na takich forach ludzie są na ogół anonimowi i często piszą rzeczy, których nie warto komentować. Nie ma żadnych koni trojańskich, czy czołgów rosyjskich, które wkraczają do MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski, żeby go przejąć. Piotrcovia jest bardzo zasłużonym klubem i trzeba tę przygodę kontynuować. W nowej Hali Relax chciałbym stworzyć witrynę, w której będą się znajdować trofea naszych klubów i nie chciałbym, żeby zdobycze jednych były odgrodzone jakimiś łańcuchami od trofeów drugich. Za bardzo żyjemy przeszłością, zarówno w Polsce, jak i w Piotrkowie. Patrzmy w przyszłość i postarajmy się wspólnie zbudować coś silnego i wypromować to miasto.
Jako nowy prezes na pewno będzie pan uczestniczył w rozmowach dotyczących powstania zawodowej ligi piłki ręcznej kobiet. Obserwował pan już ten proces, będąc działaczem Piotrkowianina. Na jakim etapie jest on w przypadku żeńskiej piłki ręcznej?
Wygląda na to, że w przypadku mężczyzn ten eksperyment się udał, aczkolwiek po zmianie zarządu przedstawiciele PGNiG, czyli głównego sponsora męskiej Superligi, zastanawiają się, jak teraz postąpić. Wypełnią trzyletnią umowę, na mocy której zainwestują łącznie 18 milionów złotych, ale co będzie później, jeszcze nie wiadomo. To cenna lekcja, z której trzeba wyciągnąć wnioski, tworząc żeńską zawodową ligę. Jeszcze w czerwcu powinienem wiedzieć na ten temat dużo więcej.
Najważniejszy jest oczywiście pierwszy zespół, ale ten musi mieć zaplecze. Co z juniorkami, które zdecydowanie za mało grają.
Rozmawiałem na ten temat z kolejnym, nowym członkiem Zarządu Łukaszem Gruszeckim. Postaramy się tę sytuację zoptymalizować. Poza tym cały czas szukamy nowych zawodniczek, w tej chwili w SP nr 2 trwa nabór do klasy sportowej o profilu żeńska piłka ręczna, będziemy też się starać, żeby taka klasa powstała w jakiejś szkole średniej, żeby zachować ciągłość szkolenia. Zachęcaliśmy także do rozpoczęcia treningów podczas Urodzin Ulicy Słowackiego. Takich akcji ma być więcej. Doskonale pamiętam, co działo się w Piotrkowie w latach 70., sam wtedy grałem w piłkę ręczną. Przyjeżdżały tutaj kluby ze Szwecji czy Danii, ich zawodnicy rywalizowali wówczas z reprezentacjami poszczególnych szkół średnich. Tego też brakuje.
A co ze strukturą klubu? Chciałby pan go przekształcić w spółkę?
Tak, taka struktura jest bardziej przejrzysta i elastyczna. Nie może być tak, że różne rzeczy wychodzą dopiero podczas zebrań sprawozdawczych.
A jak do tego czasu będzie zarządzany klub, pan będzie miał decydujące zdanie?
Do Zarządu weszły dwie nowe osoby, cztery były w nim także w poprzedniej kadencji. Będę chciał przejąć tę przysłowiową pałeczkę, ale oczywiście będziemy działać wspólnie. Jednym z zagadnień naszego ostatniego spotkania był podział zadań i odpowiedzialności.
W takim razie w swoim, ale przede wszystkim kibiców imieniu chciałbym panu życzyć powodzenia, bo pracy jest dużo.
To na pewno będą bardzo pracowite wakacje.
Dziękuję za rozmowę.