W poniedziałek minister odwiedził dwie szkoły w województwie podlaskim: II LO w Białymstoku i wiejską szkołę podstawową w Płonce Kościelnej (gmina Łapy). Pierwsza z nich to duża placówka, do której uczęszcza ok. tysiąca uczniów, w drugiej jest ich ponad stu.
Jak mówił szef MEN dziennikarzom na briefingu w Płonce Kościelnej, dyrektorzy obu szkół pozytywnie oceniają wytyczne MEN i GIS dotyczące funkcjonowania szkół w czasie epidemii.
"W obu szkołach uzyskałem informację, że dyrektorzy porozumieli się już z nauczycielami, rodzicami, często także z własnym organem prowadzącym i na tej podstawie przygotowali wewnętrzne regulaminy funkcjonowania szkół. Ci dyrektorzy, z którymi rozmawiałem, wręcz cieszyli się, że ogólnopolskie wytyczne są na tyle elastyczne, że pozwalają im dopasować sposób funkcjonowania szkoły do warunków lokalnych, tych budynków, które mają" – stwierdził minister Piontkowski.
Podał przykłady zastosowanych przez te szkoły rozwiązań, przyznał, że w zależności od placówki są one różne. Np. w szkole w Płonce Kościelnej szatnie udało się przenieść w inne miejsce i zapewnić dodatkowe wejścia do budynku, zmienił się też regulamin działania stołówki.
W białostockim liceum (tysiąc uczniów) planowane jest np. noszenie maseczek we wspólnych przestrzeniach czy przydział uczniów do tych samych sal. Kupiono kamerę termowizyjną do szybkiego sprawdzania, czy ktoś z uczniów czy nauczycieli nie ma podwyższonej temperatury.
"Z tego oglądu i wizyt w terenie widać, że duża część dyrektorów już jest tak naprawdę przygotowana, by dzieci wróciły do szkoły" – oświadczył Piontkowski. Dodał, że obie szkoły zapewniły, że zaopatrzenie w płyny dezynfekujące jest na "bardzo zadowalającym" poziomie. "Nawet więcej: że tego typu płynu jest na tyle dużo, że mogą zrobić zapasy" – mówił.
Zapytany o postulat przesunięcia o dwa tygodnie nauki stacjonarnej tak, aby wszyscy uczniowie mogli przejść kwarantannę po wakacjach w różnych częściach kraju i za granicą, odpowiedział, że na razie nie widzi takiej potrzeby.
"Nie widać, by była większa grupa uczniów, która wyjeżdżała poza granice naszego kraju, a wypoczynek w kraju był organizowany według podobnych reguł, jakie będą funkcjonowały szkoły. Nie mamy także sygnałów z kolonii i obozów, by była tam jakaś fala zachorowań, więc te dzieci nie są zagrożeniem, gdy wrócą z powrotem do szkoły czy do domu. A przecież każde dziecko, każdy nastolatek wychodzi codziennie na ulice, do sklepu, jakiś miejsc kulturalnych i tam równie dobrze może się zarazić" – powiedział szef MEN.
Piontkowski przypominał, że noszenie maseczek w szkole nie będzie obowiązkowe, ale jeśli dyrekcja danej placówki uzna, że zwiększy to bezpieczeństwo dzieci, może taki obowiązek wprowadzić w tzw. przestrzeniach wspólnych, np. w szatniach czy na korytarzach.
Na pytanie o mierzenie uczniom temperatury wyjaśnił, że nie ma takiego obowiązku, jeśli dziecko nie ma objawów zachorowania. Dodał, że na mierzenie temperatury dzieciom wystarczy zgoda rodziców, która będzie obowiązywała przez cały rok lub odpowiedni zapis w regulaminie szkoły.
Pytany o to, czy jednak wytyczne MEN dotyczące działalności placówek oświatowych w związku z pandemią nie są zbyt ogólne, szef resortu edukacji odwołał się do opinii dyrektorów szkół, które odwiedził w poniedziałek. Mówił, że w ich ocenie są one "na tyle szczegółowe, że wprowadziły pewne graniczne rzeczy, które należy w każdej szkole wprowadzić", ale jednocześnie pozostawiają elastyczność, dzięki czemu można konkretne rozwiązania dopasować do specyfiki danej placówki.
"I z opinii tych dyrektorów, z którymi rozmawiałem (wynika), że dalszego uszczegóławiania wytycznych nie trzeba" – dodał minister Piontkowski.(PAP)