Niepozorna uchwała rady miasta, jaka przy siedmiu sprzeciwiających się głosach zapadła wczoraj, zdaniem władz miasta zabezpiecza pasażerów i miejską spółkę. Wręcz przeciwnie - krzyczy opozycja. W jej przekonaniu na długie lata pasażerowie muszą odłożyć spełnienie marzeń o cywilizowanych połączeniach komunikacyjnych w Piotrkowie.
- Podjęta została decyzja, utrwalająca fatalną sytuację komunikacji miejskiej na kolejnych 10 lat - podkreśla radny Andrzej Czapla. - Do tego zapłacą za nią mieszkańcy, bo miasto zdecydowało się na wyrzucanie w błoto 4 mln zł rocznie. W miastach porównywalnych wielkością do Piotrkowa dopłata dla przewoźnika sięga co najwyżej 2,5 mln zł, a nie 6,5 mln zł.
Uchwała szczegółowo określa warunki wypłaty rekompensaty dla Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego za świadczenie usług przewozowych od marca tego roku do lutego 2019 r. Tą uchwałą miasto powierza usługi przewozowe swojej spółce i zobowiązuje się wypłacać rekompensatę za utracone korzyści ze sprzedaży biletów ulgowych. Przy tym cały zysk ze sprzedaży biletów zostanie w spółce. Podjęcie uchwały umożliwia podpisanie z MZK umowy na cztery lata, z możliwością przedłużenia na 10 lat.
Dotychczasowe próby podzielenia komunikacyjnego tortu, określenia, kto na jakich liniach i za jakie pieniądze (wyliczone na podstawie przejechanych kilometrów) zakończyły się fiaskiem. Dwa przetargi unieważniono. Przystąpiły do nich tylko emzetki, ale za kwotę wyższą, niż miasto mogło wydać. Prywatni przewoźnicy, wykonujący pasażerskie przewozy po mieście, w ogóle nie złożyli swoich ofert.
- Dwa postępowania przetargowe nie przyniosły oczekiwanego rezultatu, a miasto musi zabezpieczyć publiczny transport - wyjaśnia Agata Wypych z Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji. - Mając swoją spółkę, może z nią podpisać umowę na świadczenie usług, a w obecnej sytuacji nawet nie ma innego wyjścia.
Prezes MZK Zbigniew Stankowski zapewnia, że z punktu widzenia pasażera i miasta podpisanie takiej umowy nie jest przyklepaniem bałaganu, a tylko uregulowaniem sprawy na pewien czas. - Spółka funkcjonuje coraz lepiej, spłacamy długi, po raz pierwszy od lat będziemy na plusie, możemy myśleć o kupnie nowych autobusów - mówi.
Aleksandra Tyczyńska POLSKA Dziennik Łódzki