System Red Light ma za zadanie wykrywać kierowców, którzy przejeżdżają na czerwonym świetle. Obecnie taki system w Piotrkowie znajduje się na skrzyżowaniu Al. Armii Krajowej z Al. Sikorskiego oraz al. Concordii z Al. Sikorskiego. Wśród kierowców pojawił się pomysł wprowadzenia sekundników, ale zrealizowanie tej koncepcji, utrudnia obowiązujący aktualnie na tych skrzyżowaniach system akomodacyjny (zmiennoczasowy).
Wcześniej w tych miejscach był stosowany system stałoczasowy, na którym zdecydowanie łatwiej byłoby zamontować sekundniki.
Skrzyżowanie stałoczasowe powoduje, że dojeżdżając do skrzyżowania, musimy odczekać określoną liczbę sekund na to, żeby zmieniła się sygnalizacja. Kilka lat temu zmieniliśmy sygnalizację na tych skrzyżowaniach na system akomodacyjny, czyli taki, który wychwytuje pojazd dojeżdżający do skrzyżowania i uruchamia cykl po to, żeby na skrzyżowaniach ruch odbywał się płynnie. Nikt nie spodziewał się, że wiele lat później przyjdzie ITD i założy kamery - mówi Karol Szokalski, dyrektor Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta. - Gdybyśmy dziś mieli zamontować sekundniki, musielibyśmy wrócić do systemu stałoczasowego. Wtedy należałoby zmienić oprogramowanie oraz cały system funkcjonowania na tych skrzyżowaniach. Mówiąc krótko, wiązałoby się to z kosztami na poziomie między 200 a 300 tys. zł. Natomiast roczny budżet miasta na utrzymanie sygnalizacji wynosi 180 tys. zł - dodaje Karol Szokalski.
Jak podkreśla dyrektor ZDiUM, obecnie przy systemie akomodacyjnym nie ma możliwości zamontowania tzw. sekundników.
O opinię w tej sprawie poprosiliśmy Piotr Wisznickiego z firmy APKO zajmującej się projektowaniem i produkcją urządzeń elektronicznych m.in. bezpieczeństwa ruchu drogowego, czy serwisowaniem sterowników sygnalizacji świetlnych.
Systemy sterowania ruchem drogowym dzielimy na dwa rodzaje: stałoczasowe oraz akomodacyjne. Stałoczasowy jest to system, który za każdym razem ma takie same czasy. One są niezależne od ruchu, a przedział czasowy jest z góry ustalony. W tym systemie można zastosować tzw. sekundniki, ponieważ wiadomo, jakie te czasy konkretnie będą - mówi Piotr Wisznicki. - Natomiast nowocześniejszy system akomodacyjny dostosowuje pracę sygnalizacji świetlnej do aktualnych warunków panujących na drodze, czyli liczba pojazdów. I tu sprawa się komplikuje, ponieważ taka sygnalizacja wyposażona jest w pewien rodzaj detektorów, które mają za zadanie sprawdzić, jak ruch się układa, ile tych pojazdów jest. To mogą być kamery, pętle indukcyjne, czy detektory mikrofalowe. Te czasy przy takim sterowaniu na sygnalizacji są zależne od aktualnego natężenia ruchu. W takich systemach jest bardzo ciężko zastosować sekundniki, ponieważ czas oczekiwania na zmianę świateł, często się zmienia. Sterownik sygnalizacji świetlnej w zasadzie nie wie, w którym momencie ten ruch się zmieni, żeby te czasy natychmiast skorygować - dodaje ekspert.
Piotr Wisznicki zaznacza także, że wprowadzenie tego systemu komplikuje także sytuacja, kiedy przy przejściu pojawia się pieszy i naciska przycisk, który umożliwi mu przejście na drugą stronę. To powoduje rozciągnięcie się cyklu.
Kierowcy przedstawiają kolejny pomysł, jakim miałoby być "wydłużenie" żółtego światła. Wtedy poruszającym się po drodze łatwiej byłoby uniknąć przejazdu na czerwonym świetle. Jednak taka zmiana byłaby niezgodna z obowiązującymi przepisami.
Pod względem prawnym sekwencja, jak i czasy tych świateł, czyli żółtego, czerwono-żółtego są określone w rozporządzeniu Ministra Infrastruktury w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego. Na ten moment nie można sobie tych czasów zmieniać. Światło żółte trwa trzy sekundy. Póki przepisy nie ulegną zmianie, to ono będzie musiało tyle trwać. Skorelowane jest to także z limitem czasowym obowiązującym w całej Unii Europejskiej - mówi Piotr Wisznicki.