Mieszkańcy bloków z Wroniej mają w swoim sąsiedztwie nie tylko więzienie, Urząd Skarbowy, ale także niemal całe "miasteczko" zakładów przemysłowych.
- Rada Osiedla "Wronia" zwraca się z uprzejmą prośbą o podjęcie zdecydowanych i jednoznacznych działań zmierzających do wyeliminowania niesamowitego smrodu wydobywającego się z obiektu firmy, która utylizuje odpady - czytamy w piśmie protestacyjnym skierowanym przez mieszkańców Wroniej do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, sanepidu, prezydenta miasta, radnych, a także do lokalnych mediów.
Według mieszkańców osiedla firma przerabia odpady komunalne pochodzące z importu.
- Z numerów rejestracyjnych dużych samochodów dostawczych wynika, że odpady pochodzą z Austrii i Niemiec. Wspomniany obiekt jest ogrodzony, bez jakiegokolwiek oficjalnego szyldu czy logo firmy, która prowadzi tu działalność, głównie w porze nocnej. Zatruwana jest atmosfera, a odór wdziera się do mieszkań i rozchodzi po okolicy w zależności od kierunku wiatru. Najwięcej dolegliwości odczuwają mieszkańcy bloków mieszkalnych. Bardzo niepokojącym "dodatkiem" do tych dolegliwości jest plaga szczurów. Pragniemy dodać, że tej tajemniczej, śmierdzącej firmy pilnują: rosły, barczysty Murzyn i Azjata, prawdopodobnie Wietnamczyk. Ogrodzili się tam i założyli monitoring. Nie wiemy nawet, czy jest to główna siedziba firmy, czy jakaś filia. Nie ma tam żadnego dostępu. - mówi jeden z mieszkańców bloku.
- Wysłaliśmy nasz protest do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, do sanepidu, do radnych do prezydenta. Problem jest jednak taki, że WIOŚ przeprowadza kontrole tylko w swoich godzinach pracy, a oni utylizują głównie w nocy albo nad ranem.
Od 22 do rana palą śmieci i czarny dym zalega nad całą okolicą. Ta firma pewnie ma wszystkie zezwolenia, ale chodzi o to, żeby ktoś sprawdził, czy środowisko nie jest zatruwane. Poza tym mamy tutaj plagę szczurów. Nawet pracownicy z firmy, która znajduje się obok spalarni, twierdzą, że nie można tutaj wytrzymać pod tym względem - protestują zgodnym chórem mieszkańcy osiedla.
Swoim protestem mieszkańcy Wroniej chcą zwrócić uwagę władz miasta na sytuację, która z miesiąca na miesiąc staje się coraz bardziej nie do zniesienia.
- Warto zaznaczyć, że nasze władze nie mają o tym pojęcia. Ok. 2 tygodni temu doszło do spotkania z radnymi
i z wiceprezydentem Kacperkiem. Powiedziano nam, że nic o tej firmie nie wiadomo. Przecież ten smród i ten pył idzie też w stronę miasta, ale ludzie nie są tego świadomi. Władze miasta wiedziały jedynie, że firma ta miała produkować butelki typu PET, a nie utylizować i przerabiać odpady. Władze obiecały nam, że podjęte zostaną w tej sprawie odpowiednie kroki - mówi mieszkanka jednego z bloków.
Aleksandra Stańczyk
Więcej w nr 16
- Podsumowali tegoroczną kwestę
- Kto zostanie mistrzem gminy Sulejów?
- Problem mieszkańców bloków w Woli Krzysztoporskiej
- Szukali ciała w dawnym szpitalu
- Lubisz jazz? Wpadnij na dwa dni do Sulejowa
- Budowa tężni solankowej w Piotrkowie oficjalnie zakończona
- Policja ukarała Antoniego Macierewicza. Czy poseł straci prawo jazdy?
- Jazda elektryczną hulajnogą kosztowała go łącznie 2700 zł. Wszystko przez alkohol
- Od jutra rozpocznie się budowa chodnika. Będą utrudnienia na Wierzejskiej