W sierpniu w całym kraju pojawiły się czarno-białe billboardy z wizerunkiem rozwścieczonego prezesa Kaczyńskiego i różnymi napisami. "PiS wziął miliony, a ludzi nie stać na leki", "PiS wziął miliony, a tanich mieszkań nie ma", "PiS wziął miliony, a prąd drogi jak nigdy" albo "PiS wziął miliony i chce być bezkarny". To element kampanii wyborczej, sfinansowany przez Koalicję Obywatelską, czyli połączone siły Platformy Obywatelskiej i .Nowoczesnej.
Na odpowiedź zaatakowanych nie trzeba było długo czekać. Niektóre budynki obwieszono podobnymi banerami, choć oczywiście już bez Jarosława Kaczyńskiego, którego zastąpiło dziecko. Hasło przewodnie tej kampanii: "PiS odebrał złodziejom miliony i dał je dzieciom".
W radiowym Maglu sprawdzano, kto według słuchaczy ma w tej wojence rację i czy ona kogokolwiek obchodzi.
Zdaniem politologa z UJK prof. Kazimierza Kika racji z pewnością nie mają ci, którzy ją rozpoczęli. - To czarny PR, czyli destrukcyjna forma kampanii wyborczej. W pewnym sensie PiS nie miało wyjścia, musiało odpowiedzieć na zaczepki opozycji, która przecież sama od 2015 roku określa się mianem "totalnej". PO stosuje metody walki czy też ataku poniżej pasa. Uważam, że ta wojenka może jednak zaszkodzić obu stronom politycznego sporu, ale jednak bardziej Platformie. Takie chwyty prędzej czy później doprowadzą do jeszcze większego obniżenia wiarygodności tej partii.
W Piotrkowie ślady wojny billboardowej widoczne są tylko gdzieniegdzie. Jednak dla tych, którym brakuje plakatów, banerów, reklam i billboardów z politykami w rolach głównych mamy dobrą wiadomość: wyborcza kampania samorządowa nabiera tempa i wkrótce nasze ulice uatrakcyjnią twarze wielu lokalnych kandydatów.