Nowa rzeczywistość, w której przyszło funkcjonować piotrkowskim restauratorom jest bardzo trudna. - Wyłączenie lokali z użytkowania spowodowało dla mnie jako restauratorki straty rzędu... 80% - przyznaje pani Maria z restauracji Relax w Piotrkowie, która specjalizuje się głównie w polskiej kuchni. - Jeszcze świadczę usługi na wynos, ale są to minimalne ilości. Ludzie się obawiają i nie przychodzą. Bardzo mało ludzi jest zainteresowanych jakimkolwiek dowozem. Tak jak teraz, jest pierwszy raz. Bywało ciężko, lokal prowadzę 20 lat i były gorsze miesiące, ale w ostatnich czasach względnie nam się układało. Niestety teraz jest bardzo źle - dodaje.
Z identyczną sytuacją mierzą się pozostali właściciele piotrkowskich lokali gastronomicznych. - Jest drastyczny spadek zamówień, zarówno na wynos, jak i na dowóz. Ludzie po prostu się boją. Gdy tylko zostały wprowadzone ograniczenia w związku z koronawirusem, nastąpił gwałtowny spadek, teraz trochę się polepszyło, jednak bez rewelacji – mówi Artur Lisowski, właściciel pubu Gaza. - Sytuacja jest niecodzienna i musieliśmy się do niej przygotować z dnia na dzień – mówi Kuba Wolski, szef Soul Food Bistro & Catering w Piotrkowie. - Wprowadziliśmy swoje procedury bezpieczeństwa. Pracujemy w maskach i rękawiczkach, wszystkie powierzchnie są często dezynfekowane specjalnym płynem, a kierowcy pracują w ozonowanych samochodach. Wprowadzamy także możliwość płacenia bezkontaktowo, czyli BLIKiem. Nie jest łatwo, ale największą siłę dają nam nasi klienci. Każdy telefon, każde dobre słowo to dla nas „paliwo” - tłumaczy.
Pani Maria z niepokojem patrzy w przyszłość. - Uważam, że prowadzenie restauracji jest możliwe przez miesiąc, nie więcej. I tak nie wiem czy człowiek sobie poradzi. Jeżeli pojawi się przychylność z urzędu i dyrektora OSiR-u, bo od nich wynajmuję lokal, to może uda się minimalnie zmniejszyć koszty i może trochę dłużej funkcjonować. Po prostu bankructwa w niektórych lokalach będą i to jest nie do uniknięcia – tłumaczy. Pytana o ocenę programu rządowej pomocy odpowiada krótko: „Nie wierzę w cuda”.
Nic dziwnego, że restauratorzy w Piotrkowie szukają rozwiązań, aby utrzymać się mimo tej niezwykle trudnej sytuacji. - Oczywiście, że biorę pod uwagę zwolnienia. Na razie ten personal, który mam, ma jeszcze jakieś zaległe urlopy, ale później trzeba się mocno zastanowić, co zrobić, jeżeli sytuacja nie wróci do normy. Żyłam przeważnie z dowozów, no i przede wszystkim z imprez weekendowych i jedzenia dla sportowców. Jadły u mnie drużyny z całej Polski, nawet po prostu przejeżdżając przez Piotrków, a teraz tego wszystkiego nie ma. Jest po prostu masakra! – przyznaje pani Maria.
Pub Gaza w związku z epidemią koronawirusa w ramach akcji „Widzialna Ręka – Piotrków Trybunalski” wprowadził ofertę dla seniorów, czyli obiad z dowozem w cenie 10 zł. Z kolei Kuba Wolski zachęca restauratorów, żeby potrawy lub produkty, które pozostały im danego dnia, przywozili do społecznej lodówki w Piotrkowie. Ma też ogromną prośbę do mieszkańców - Zamawiajcie we wszystkich dostępnych w mieście lokalach. Zróbcie sobie wirtualną wycieczkę po gastronomicznym Piotrkowie. Wasze wsparcie jest nam wszystkim bardzo potrzebne – apeluje.
Paweł Kwiatkowski