Wynik spotkania otworzyła Sylwia Klonowska, a w 5. minucie, po jej drugim trafieniu, gospodynie objęły prowadzenie 3:1. Przyjezdne zdobyły się na jeden, jak się później okazało jedyny w meczu zryw, po którym wygrywały 5:4 w 9. minucie. Był to jednak łabędzi śpiew drużyny trenera Adriana Struzika. Po kwadransie Piotrcovia prowadziła 10:6 (bramka Magdy Więckowskiej), a do szatni zeszła z czterema bramkami przewagi (17:13).
W drugiej połowie piotrkowianki straciły na moment skuteczność, ale świetnie spisująca się między słupkami Daria Opelt nie pozwoliła Młynom Stoisław na zniwelowanie różnicy bramkowej. Ostatni kwadrans, od stanu 25:23, to zdecydowana przewaga piotrkowianek. Jedyne do czego można mieć zastrzeżenia w zespole gospodyń to fatalna dyspozycja z linii siódmego metra. Na osiem rzutów karnych Piotrcovia wykorzystała zaledwie trzy.
- My chyba sami lubimy sobie robić pod górkę. Z meczu jestem zadowolony oprócz kilku fragmentów gdzie moje zawodniczki straciły skuteczność. Wszystko jednak nadrabiała świetną grą Darka Opelt. Nie sposób również zauważyć tego, że w drugiej połowie bardzo dobrze graliśmy w obronie. Teraz w piątek kolejny rywal we własnej hali. Przyjeżdża do nas mistrz Polski z Lublina i będzie to z pewnością bardzo ciekawy bój - powiedział po spotkaniu Krzysztof Przybylski.
Piotrcovia - Młyny Stoisław Koszalin 33:28 (17:13)
Piotrcovia: Opelt, Sarnecka - Płomińska 4/2, Zaleśny 2, Drażyk 2, Klonowska 4, Oreszczuk, Roszak 7, Więckowska 5, Szynkaruk 1, Trawczyńska 2, Abramowicz, Sobecka 3/1, Macedo 3.
Rzuty karne: 3/8
Kary: 10 min (Roszak x3, Oreszczuk, Klonowska)
za piotrcovia.pl