Odpowiedzi szukano w radiowym Maglu. Zdaniem sporej części słuchaczy młodzi ludzie z Piotrkowa nigdy by nie wyjechali, gdyby pracodawcy zapewnili im godne pensje. Jakie? Minimum 2000 zł. Na rękę. Zresztą rzecz dotyczy nie tylko ludzi młodych, ale także tych, którzy w pewnym momencie zasilili liczne wtedy grono bezrobotnych. Dziś to grono już liczne nie jest, bezrobocia praktycznie nie ma, mówi się, że kto chce, ten pracę znajdzie. A że nie odpowiada mu płaca? Dlatego też często decyduje się na zagraniczny wyjazd, dziś już - ze względu na Brexit - często w innym kierunku (Niemcy, Holandia). Jak tych ludzi zatrzymać i namówić do powrotu emigrantów z lat 2004-2016? Zdaje się, że ktoś już kiedyś (rok 2007) obiecywał masowe powroty Polaków.
- Obietnic było wiele, ale działań jak na lekarstwo - mówił w Maglu Józef Ratajski, wiceprezes Związku Pracodawców Turystki Lewiatan. - Bo tu trzeba coś robić, a nie tylko mówić! Konkretów brak. Nie ma ekonomicznej zachęty dla tych, którzy chcieliby otworzyć własną działalność. Uważam, że potrzebne są zwolnienia podatkowe, np. przez rok dla takich osób, które wracają i próbują działać gospodarczo. Ale tego nie ma. Jest za to skomplikowana machina biurokratyczna, która zniechęca do zakładania własnej działalności. A miało być inaczej, jedno okienko...
Optymizmem nie napawa też odpowiedź wiceprezesa Ratajskiego na podstawowe pytanie: czym zachęcić piotrkowian do powrotu? - Tu się opłaca wrócić tylko na emeryturę, pod warunkiem, że wypracuje się ją np. w Niemczech.
Też jesteście takimi pesymistami i uważacie, że nie ma sposobu, by zachęcić emigrantów do powrotu?