Czy Łódź zje Piotrków?
Czy będziemy mieli do czynienia z sytuacją podobną do tej z Dolnego Śląska - gdzie jest świetnie rozwijający się Wrocław i mocno zaniedbana cała reszta województwa? Czy Łódź odbierze potencjalnych inwestorów innym, mniejszym miastom i czy zbuduje swoją markę ich (naszym) kosztem? Jak się przed tym może (i powinien) bronić Piotrków Trybunalski?
Na dobrą sprawę Piotrków nie posiada strategii promocji. Strategii z prawdziwego zdarzenia, której zadaniem jest budowanie marki i reputacji miasta. Od wielu lat na całym świecie działania PR, ważny element marketingu, stanowią podstawę promocji miast. W Polsce Public Relations Miejsc, zwany również promocją małych ojczyzn, choć świetnie znany środowiskom uniwersyteckim i samym PR-owcom, nie jest specjalnie wykorzystywany przez samorządy lokalne. Szkoda, bo przykład Wrocławia, Krakowa, Torunia, czy Szczecina pokazuje, jak wymierne korzyści może nieść. Więcej: niesie, co potwierdzają sami prezydenci tych miast.
Oczywiście aby zdecydować się na PRM, potrzebne są pieniądze. Wydaje się, że większe niż 674 tys., które Urząd Miasta Piotrkowa przeznaczył na promocję w ub. roku. Budżet jest jednak organizmem żywym, co tak często podkreślają piotrkowscy politycy, więc może jest szansa na zwiększenie kasy na promocję? Ale promocję przemyślaną, podpartą stosownymi analizami, badaniami itp.
Piotrków, czyli promocja agresywna
W Piotrkowie działania promocyjne sprowadzają się do tzw. promocji agresywnej - czyli skupiającej się głównie na pokazywaniu potencjalnych walorów miasta ewentualnym inwestorom oraz działaniach podejmowanymi ad hoc, tak przy okazji różnych wydarzeń z kalendarza imprez. Można też odnieść wrażenie, że robi się naprawdę niewiele, aby zatrzeć negatywny obraz miasta, a z takim, niestety, mamy do czynienia w mediach ogólnopolskich (seksafera z udziałem posła z naszego okręgu, aresztowanie prezydenta, korupcja w WORD).
Dlaczego tak się dzieje? Może dlatego, że prawie w całym kraju (nie wyłączając Piotrkowa) lokalni włodarze nie bardzo zdają sobie sprawę, że to właśnie odpowiedni wizerunek miasta ma wpływ na jego rozwój: zarówno ekonomiczny, gospodarczy, jak i kulturalny. Całkiem prawdopodobne, że mamy też do czynienia z typową przypadłością dotykającą polityków - wszak budowanie marki to okres od 10 do nawet 20 lat. Rzadko który prezydent wytrzymuje na stanowisku dłużej niż dwie kadencje, więc już pod koniec pierwszej zaczyna starać się o zwycięstwo w drugiej (z reguły są to działania polegające na obietnicach, czyli działania krótkowzroczne), a po zakończeniu drugiej z reguły przegrywa wyborczą walkę o kadencję trzecią. Częściej odpada już po pierwszej. Dlatego właśnie podczas swoich rządów skupia się raczej na budowaniu własnej marki, niż marki miasta, którym rządzi.
Druga przyczyna, dla której nie ma w Piotrkowie tzw. promocji małej ojczyzny, to oczywiście pieniądze, a dokładniej ich brak, ewentualnie niedobór. Tak przynajmniej tłumaczą to miejscy urzędnicy.
- Moglibyśmy, wzorem innych miast, wykupić reklamę np. w TVN Meteo i wtedy nasze walory byłyby efektownie pokazywane przez kilkanaście dni w tej stacji. Jednak kwota, jaką taka telewizja sobie za taką reklamę życzy, to prawie 100 tys. zł. Nas po prostu na coś takiego nie stać – mówi jedna z osób odpowiedzialnych za promocję miasta.
Czy jednak rzeczywiście trzeba wydawać tak duże pieniądze na taką kampanię? Czy naprawdę bez milionów na koncie nie można rozpocząć budowania marki miasta?
<
- Gotowi na Rol-Szansę?
- Trochę mydła i wody, a tyle radości
- 5 lat od wejścia w życie „ustawy śmieciowej”. Jest czyściej?
- Czy przydrożne drzewa pójdą pod topór?
- Gotowi na imieniny? [UWAGA! ZMIANA W PROGRAMIE]
- Garbata miłość na czterech kółkach
- Piotrcovia w długach. Czy nowy prezes uratuje klub?
- Samobójstwo policjanta. Czy musiało do tego dojść?
- Kolejny amerykański prezydent będzie miał swoją ulicę w Piotrkowie?