Co prawda nie ma u nas oficjalnej, miejskiej strefy kibica, ale w kilku piotrkowskich lokalach mecze EURO - zwłaszcza te z udziałem reprezentacji Polski - oglądają setki mieszkańców regionu. Na taką skalę takiego kibicowania chyba jeszcze nie było - mówiła w radiowym Maglu psycholog Daria Abramowicz z Warszawskiej Grupy Psychologicznej.
- Nie było, bo cztery lata temu narodowa kadra zawiodła na całej linii. Graliśmy w teoretycznie najsłabszej grupie, byliśmy współgospodarzami, a nie potrafiliśmy wygrać ani jednego meczu. Teraz jest inaczej. Zwycięstwo przyszło już na inaugurację. To wzmaga chęć kibicowania i wspólnego cieszenia się z turnieju.
Kibicowanie, jak podkreślała psycholog, wiąże się głównie z emocjami pozytywnymi. Gdyby przyszły porażki, nie byłoby awansu, nie byłoby tłumów w lokalach w porze meczów. - Kiedy nie ma zwycięstw, znacznie trudniej o wspólnotę - twierdzi D. Abramowicz. - A wygrywająca reprezentacja to euforia w całym narodzie. Czują ją nie tylko ci, którzy znają się na futbolu i na bieżąco interesują się wynikami drużyny narodowej, ale i wielu innych. Tym ostatnim po prostu udziela się atmosfera sukcesu. A ten potrzebny jest wszystkim.
Bo choć na co dzień narzekamy na sytuację w kraju, na ludzi, a nawet na sam kraj, to kiedy widzimy zawodników w biało-czerwonych strojach, słyszymy polski hymn… no, sami wiemy, co się z nami wtedy dzieje.
I niech ten stan trwa do 10 lipca. Wtedy kończy się EURO 2016.