- Zgodnie z europejskimi normami, osobami o ograniczonej mobilności są nie tylko osoby korzystające z wózków inwalidzkich ale także osoby starsze, czasowo lub stale poruszające się o kulach, kobiety w ciąży, osoby z dysfunkcją narządu wzroku lub słuchu, a także rodzice z małymi dziećmi – można przeczytać na stronie spółki.
Ale mama 13-letniej Marysi poruszającej się na wózku jest innego zdania. - Wjazd na drugi peron jest uciążliwy, a gdy szlaban jest zamknięty, nie ma możliwości przedostatnia się na kolejny peron. Musimy czekać, nieraz ucieknie nam pociąg – mówi w rozmowie z TT Gabriela Rozwandowicz. Dziwi to tym bardziej, że niedawno na dworcu był prowadzony remont. - Nikt nie pomyślał, aby podczas remontu polepszyć życie niepełnosprawnym – dodaje mama Marysi. I jednocześnie podkreśla, że na wielu stacjach w kraju takie udogodnienia są. - Spotykałyśmy się na stacjach, gdzie była winda z jednej i drugiej strony przejazdu. Tam problemu nie było – podkreśla.
Zbulwersowany tą sytuacją jest poseł Grzegorz Lorek. - Mamy XXI wiek, a w Piotrkowie są utrudnienia jakie były w czasach kolei warszawsko – wiedeńskiej- mówił parlamentarzysta. - Przejazd przez torowisko jest trudny dla wózka inwalidzkiego, a także dla osób o kulach – dodaje.
Proponuje wybudowanie przejścia podziemnego lub zamontowanie dwóch wind. - Samorząd miejski mógłby się porozumieć z koleją – proponuje poseł Lorek.
Sytuację na dworcach sprawdzała Najwyższa Izba Kontroli. Stwierdzono wiele uchybień. Najczęstsze problemy dotyczyły braku lub niedokładnego oznakowania tras dojścia do poszczególnych stref dworca kolejowego oraz niewyposażenia schodów w obustronne podwójne poręcze oraz żółte pasy ostrzegawcze. Podobny problem jak ten w Piotrkowie występuje na na dworcu w Słupsku. Z kolei w Skierniewicach jest na perony można się dostać windą.
PKP nie odpowiedziała na nasze pytania w tej sprawie.