Na rodzimy rynek rocznie wprowadza się ponad 220 tysięcy ton plastikowych butelek. Recyklingowi poddawanych jest zaledwie 37%. Co z resztą? Niestety, trafiają nie tylko do koszy, ale także do lasów, rowów czy składowisk. I nie ma z nich żadnego pożytku, przeciwnie – leżą, szpecą, przeszkadzają. Czy jest szansa, aby to zmienić?
- Staramy się przeforsować pomysł wprowadzenia systemu kaucyjno-depozytowego – mówił w Maglu (Strefa FM) Jerzy Ziaja, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Recyklingu. – To w wielkim skrócie powrót do lat minionych, kiedy w każdym polskim mieście istniały skupy opakowań szklanych. Tyle, że chcemy ten system rozszerzyć o opakowania plastikowe. Taka butelka kosztowałby 50 groszy. Można by ją zwrócić i nie płacić o 50 groszy więcej za napój lub po prostu sprzedać.
Kaucje obowiązują w 11 krajach Unii Europejskiej, gdzie recykling (przynajmniej w niektórych państwach) sięga nawet 90%. W ubiegłym roku nasz resort środowiska wykluczał wprowadzenie takiego rozwiązania, ale w tym już nie - minister środowiska powiedział ostatnio, że prace nad system kaucyjnym będą intensywnie prowadzone po wakacjach.
Tymczasem w Krakowie stanął pierwszy w kraju butelkomat. Dokładnie – automat skupujący plastikowe butelki. Za każdą tam wrzuconą można otrzymać 10 lub 20 groszy, trzeba tylko dopilnować, by skaner odczytał jej kod kreskowy. Urządzenie zostało sfinansowane z Funduszu Promocji Miasta. I to na pewno jest dobra promocja miasta. Może by tak u nas?