- Groźny wypadek przy dworcu PKP w Piotrkowie. Mężczyzna po zderzeniu z volkswagenem wpadł w wiatę autobusową
- Konferencja prasowa prezydenta Piotrkowa
- Jesienny koncert w piotrkowskim MOK-u
- 17 mln na Centrum Świętego Mikołaja w Wolborzu
- Dzień Pracownika Socjalnego. Statuetki dla MOPR i PCPR w Piotrkowie
- Podsumowali tegoroczną kwestę
- Kto zostanie mistrzem gminy Sulejów?
- Problem mieszkańców bloków w Woli Krzysztoporskiej
- Szukali ciała w dawnym szpitalu
Czy Piotrków czeka wkrótce zapaść komunikacji miejskiej ?
Przez cztery lata liczba pasażerów spadła aż o 20%.
- W innych miastach podobnej wielkości średni spadek to ok 1,5% rocznie czyli w skali czterech lat nie więcej niż 6% - mówi Marcin Gromadzki kierownik zespołu ankieterów przeprowadzających badania na zamówienie Urzędu Miasta.
Jeszcze bardziej interesujace są dane podzielone na przewoźników. Miejski Zakład Komunikacji w Piotrkowie stracił tylko 3,3% klientów. Minibusy aż 39,1%.
Oficjalne zaprezentowanie wyników odbędzie się na najbliższej sesji Rady Miasta. Wnioski wynikające z badań w formie raportu opracowanego przez profesora Olgierda Wyszomirskiego z Uniwersytetu Gdańskiego poznamy najpóźniej na początku lipca.
Fragment artykułu "Piotrków czarną plamą na mapie komunikacji miejskiej"
Tydzień Trybunalski, T.Stachaczyk (luty 2008, nr 7)
- Spośród 71 miast naszego kraju, w których pracowaliśmy, tylko tutaj nie udało się wprowadzić rozsądnego systemu funkcjonowania miejskiej komunikacji. Piotrków, to czarna plama na naszej mapie - tak mówił dr Maciej Gromadzki, ekspert zaproszony debatę o komunikacji, zorganizowaną przez prezydenta miasta dla naszych radnych.
Jest gorzej niż było
Kiedy cztery lata temu u boku profesora Wyszomirskiego zacząłem zajmować się piotrkowską komunikacją było znacznie lepiej - to opinia dr Gromadzkiego. Od tego czasu znacznie podupadła oferta spółki MZK, a ona sama znajduje się dzisiaj na krawędzi bankructwa. Po mieście jeżdżą te same minibusy zapewniające siermiężne warunki podróżowania. Oznacza to cofanie się, ponieważ zarówno w kraju, jak i na świecie zrobiono w tym zakresie sporo. Pasażer ma pełne prawo dzisiaj oczekiwać, by podróżować niskopodłogowym autobusem, kursującym na głównych kierunkach co kilka minut. Ma prawo korzystać z wygodnego biletu miejskiego upoważniającego do przejazdu na różnych liniach. Nie musi też podróżować tak wolno, jak dzieje się obecnie. Zdaniem eksperta przewoźnicy prywatni doskonale wyczuli słabość władz miasta i marną kondycję konkurencji (MZK). Dlatego też nie byli zainteresowani przystąpieniem do ogłaszanych przetargów na obsługę linii komunikacyjnych ani też nie muszą rozmawiać o rozwiązaniach reformujących ten rynek.
Po pierwsze: stworzyć prawdziwe MZDiK
Od tego, zdaniem dr Gromadzkiego, należy zacząć. To miejski Zarząd Dróg i Komunikacji w imieniu prezydenta organizuje i odpowiada za kształt miejskiej komunikacji. Innymi słowy - to nie MZK czy minibusy odpowiadają za to, jak podróżujemy. To prezydent miasta wybiera i rozlicza przewoźnika oraz płaci mu (lub nie - jeśli nie zasłuży) za to co robi. Do tego potrzebny jest właśnie MZDiK, który nie tylko na papierze, ale w rzeczywistości zorganizuje nam przewozy na odpowiednim poziomie. Aby tak mogło się stać, bilet na przejazd miejski musi być sprzedawany przez miasto, a dopiero później pieniądze mogą trafić do przewoźnika. Sprawą oczywistą jest zorganizowanie stosownego pionu w MZDiK odpowiedzialnego za miejską komunikację, wyposażonego w odpowiednie narzędzia planowania, rozliczeń finansowych i kontroli jakości zamówionych usług.
Minibusy - czy naprawdę problem?
Zdaniem obecnych władz miasta, poważną przeszkodą w reformowaniu komunikacji miejskiej są ciągle obowiązujące zezwolenia dla minibusów na świadczenie usług przewozowych. Zezwolenia, dodajmy, dające minibusom lepszą od konkurencji pozycję na rynku i umożliwiające dalsze świadczenie usług na starych zasadach, bez oglądania się na ewentualne nowe pomysły prezydenta miasta. Taki stan rzeczy będzie obowiązywał do końca 2009 roku, kiedy to prawo unijne odgórnie nakaże nam zorganizowanie komunikacji na zdrowych zasadach. W myśl przyszłych przepisów tak źle zorganizowana komunikacja jak dzisiaj w Piotrkowie nie powinna istnieć w ogóle.
Dr Gromadzki uważa inaczej. Jak sam podkreśla jest liberałem i stoi na stanowisku, że to rynek winien zadecydować, kto na nim pozostanie. Miasto winno robić swoje, nie oglądając się na wydane już zezwolenia, które nie bardzo wiadomo jak cofnąć. Jeżeli wszystko zostanie prawidłowo przygotowane i nie zabraknie przy tym determinacji, minibusy będą musiały włączyć się do nowego systemu. W przeciwnym razie wypadną z rynku.