Na Krzywdzie protestowały „dziewuchy” (te młodsze i te starsze), wspierane przez mężczyzn. Prym wiodły organizatorki Maria Malczyk i Małgorzata Pingot.
- Spotkaliśmy się dziś, żeby sfinalizować zbiórkę podpisów pod projektem „Ratujmy kobiety!” i by świętować rocznicę powstania wielkiego ruchu w kraju – mówiła M. Malczyk. – Chcemy, by nikt nie zapomniał o postulatach, które zostały postawione przez Ogólnopolski Strajk Kobiet. Chcemy powiedzieć, że nasze sprawy nadal nie są rozwiązane, mimo że wielokrotnie o nich mówimy. Chcemy też wszystkim pokazać, że nie odpuszczamy, że nie składamy parasolek.
- Nawet jeśli dziś frekwencja jest mniejsza, to podpisów pod projektem mamy bardzo dużo. Poza tym jest mnóstwo osób, które nas wspierają – dodała M. Pingot. – Przypomnę, czym jest projekt „Ratujmy kobiety!”, to: świadome macierzyństwo, możliwość usuwania płodu do 12 tygodnia życia, STOP dla lekarzy, którzy zasłaniają się klauzulą sumienia, STOP dla takich zgromadzeń, które odbywają się kilkadziesiąt metrów dalej i pokazywania ściągniętych z internetu zdjęć rozerwanych płodów ludzkich. Do tego oczywiście edukacja seksualna.
Rzeczywiście kilkadziesiąt metrów dalej, blisko kościoła Bernardynów kilkoro osób reprezentujących środowiska antyaborcyjne zorganizowało pikietę, prezentując plansze z drastycznymi zdjęciami, które prawdopodobnie miały przedstawiać zdjęcia płodów.