Piotrkowianie z bloków przy ulicy Próchnika postanowili sprawdzić czy w piecach po przeciwnej stronie ulicy na pewno spalany jest tylko zwykły opał. Wielokrotnie prosili odpowiednie służby o interwencję. - Dym jest bardzo intensywny, zatruwa nas i nasze mieszkania. Ten odrażający zapach odczuwamy, jak tylko uchylimy okno. Nic się nie zmienia, z roku na rok jest tak samo, a nam coraz bardziej nasila się kaszel czy uciążliwa chrypka. Przez ten smród mam problemy z układem krążenia. Nie chcę mówić, że jest to główna przyczyna, ale jeżeli w mediach słyszy się, że coraz częściej chorujemy przez smog, to z czegoś to musi wynikać. Ten dym nie szkodzi tylko nam - mieszkańcom, ale na tej ulicy są również sklepy, do których przychodzą dzieci. Wielokrotnie interweniowałam, zarówno do Straży Miejskiej, jak i w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska. Nie wiemy, gdzie jeszcze możemy się z tym problemem zgłosić. Nikt nie ma narzędzi, aby z tym walczyć - mówią mieszkanki bloku przy ulicy Próchnika.
Straż miejska w Piotrkowie Trybunalskim wielokrotnie otrzymywała zgłoszenia o zadymieniu przy ulicy Próchnika, za każdym razem strażnicy kontrolowali nieruchomości pod kątem wypalania śmieci. - Podczas naszych interwencji nigdy nie stwierdziliśmy palenia odpadów, zawsze kiedy zaglądaliśmy do pieca, był palony węgiel i drewno. Prawdopodobnie to zadymienie powstaje podczas rozpalania pieca – powiedział nam Jan Sońta, kierownik referatu do spraw wykroczeń Straży Miejskiej w Piotrkowie Trybunalskim.
Mieszkańcy o pomoc poprosili także Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, który po otrzymaniu niepokojących sygnałów, musiał zająć się sprawą. Wyniki kontroli przedstawił nam Piotr Nowakowski, kierownik działu inspekcji z Delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Piotrkowie. - W lutym bieżącego roku wpłynął do nas wniosek o podjęcie interwencji od mieszkańców bloku przy ulicy Próchnika. Dotyczył nadmiernego zadymienia z kominów. Podjęliśmy działania kontrolne i sprawdzające. Dokonaliśmy lustracji w trzech zakładach, które mają kominy w tym rejonie. W żadnym z tych przypadków nie potwierdziliśmy naruszenia wymagań ochrony środowiska obowiązujących obecnie w Polsce w zakresie emisji do powietrza. Mówiąc krótko, nie stwierdziliśmy spalania odpadów. Niestety te piece oraz kotły były opalane paliwem stałym, które cechuje okresowe, intensywne zadymienie. Obecnie polskie prawo, przy tzw. małych piecach, nie określa wprost parametrów emisji, wartości dopuszczalnych, w związku z czym nie mierzy się ich, bo nie ma do czego tych danych porównać. Sam fakt emisji czarnego dymu wcale nie musi oznaczać, że ktoś spala odpady. Czarny dym może, ale nie musi oznaczać łamania prawa.
Służby zareagowały na skargi i przeprowadziły odpowiednie kontrolę. Nic więcej nie mogą w tej sprawie zrobić, ponieważ przepisy nie zostały złamane. Mieszkańcom pozostaje przyzwyczaić się do dymu.