Zdecydowaną większość gastarbeiterów stanowią Ukraińcy. To nawet 95% wszystkich zgłoszonych w PUPi-e pracowników - mówił w radiowym Maglu Karol Masiarek, przedstawiciel tej instytucji. - Z danych uzyskanych na podstawie oświadczenia o zamiarze powierzenia pracy wynika, że mamy 5300 takich zgłoszeń. Jeszcze w roku 2015 było ich 1400, rok temu już 4000, a w tym mamy rekord. Pracownicy zza wschodniej granicy - są przecież także Białorusini, Gruzini czy Mołdawianie - zatrudniani są do prostych prac, które nie wymagają kwalifikacji, zwykle w budownictwie czy rolnictwie. Taka osoba może u nas pracować 180 dni w ciągu roku, po czym starać się o pracę ponownie. Jeśli chodzi o pobyt
stały, to już starania musi czynić sam pracodawca u wojewody. Musi jednak udowodnić, że pracą na danym stanowisku nie są zainteresowani Polacy.
A Polacy często nie są zainteresowani prostymi pracami. przy pakowaniu czy rozkładaniu.
- Nie są, dlatego szukamy wśród obywateli innych państwa, najczęściej Ukrainy - wyjaśniała w Maglu Karolina Rząsa z agencji pracy tymczasowej Manpower. - Decyduje tutaj ich podejście do pracy, bliskość geograficzna i kulturowa. Ukraińcy są zmotywowani, nie spóźniają się, często chcą na stałe związać się z Polską. Nie szukamy osób z uprawnieniami, ważna jest motywacja do pracy i sumienność, ale także chęć do pracy w systemie zmianowym.
Przedstawicielka Manpowera ujawniła też, że zarobki Ukraińców to zwykle nie mniej niż 2 tysiące złotych netto, ale przy systemie zmianowym, większej liczbie godzin i premiach, to nawet poda 3 tysiące. Na rękę.
W całym województwie łódzkim urzędy pracy zezwoliły na pracę już ponad 120 tys. cudzoziemców. Czy to się komuś podoba czy nie, to właśnie oni uzupełniają braki na polskim rynku pracy. No właśnie - podoba się Wam to czy nie?