- To jest normalny murzynek, upieczony przez nas. W jednym i w drugim jest odrobina haszyszu. Skąd mamy przepis? Z Internetu. To jest przepis na zwykłego murzynka, dodaliśmy tylko “nasze przyprawy” - poinformowali nas chłopcy tuż przed wejściem do budynku przy ul. Szkolnej. - Chcemy pokazać, że marihuana to nie problem, bo dużo większym problemem jest alkohol. Chcemy powiedzieć, że to nie jest złe - mówił Robert Malicki, piotrkowianin.
Skąd młodym ludziom przyszło do głowy, aby zabierać cenny czas szefowi piotrkowskiej policji? - Taką akcję jak my robił również Tomasz Obara (działający na rzecz legalizacji marihuany; został zatrzymany przed Sejmem przez policję; zarejestrowany jako lobbysta działający na rzecz ochrony praw wolności osób uzależnionych od substancji psychotropowych – przyp. AS), zaniósł na przykład do Sejmu, dla marszałka Schetyny, identyczny placek. Został wtedy wyrzucony, ale nic mu za to nie zrobiono. Za zasianie marihuany przed komendą policji w Rybniku też nic nie dostał. Dlatego nie wiadomo, kiedy w końcu to jest legalne, a kiedy nie - mówił Robert.
- My znamy swoje prawa, w przeciwieństwie do większości ludzi, którzy są zatrzymywani na komendzie. Ktoś im chce udowodnić winę, ale oni do tej winy nie powinni się przyznawać. Ostatnia nowelizacja ustawy nie wniosła nic nowego. Żeby prokurator umorzył postępowanie (za posiadanie np. marihuany - przyp. AS), trzeba “sprzedać” osobę, od której się kupiło - mówił jeden z uczestników happeningu.
Chłopcy tłumaczyli nam, dlaczego w tak niekonwencjonalny sposób postanowili zwrócić uwagę opinii publicznej na ważny dla nich problem społeczny. - Należymy do Wolnych Konopi, a nie do Ruchu Palikota. Zaprosiliśmy posła Marka Domarackiego, ale nie udało się nawiązać współpracy. On na razie jest w jakichś delegacjach, poza tym jego biuro w Piotrkowie dopiero się otwiera. Kontaktowaliśmy się z nim. Powiedział, że się na to zgadza, aczkolwiek ostatnio nie odbierał telefonów. Wolne Konopie to stowarzyszenie i inicjatywa, która chce w polskim prawie i w polskim społeczeństwie zasiać wiedzę o tym, co to jest marihuana, że to nie jest złe i... że można tym polepszyć gospodarkę. Konopie są różnorako wykorzystywane, np. farmaceutycznie lub przy produkcji odzieży. Można z nich robić dużo materiałów, jak papier. Poza tym jest to dużo bardziej ekologiczne, bo można z nich zrobić dużo więcej papieru, zwłaszcza, że rosną tylko 6 miesięcy - tłumaczył Robert. - Nasi rodzice wiedzą, że tutaj jesteśmy. Moi powiedzieli, że jestem szalony - dodał chłopak.
Jakiś czas temu piotrkowska policja “zgarnęła” Artura - jednego z uczestników wtorkowego happeningu. Przy 18-latku znaleziono skręta. - Wyglądało to tak, jak zawsze. Paliłem sobie marihuanę, policja przyjechała i mnie od razu zatrzymała. Zawieźli mnie na komisariat, ja się przyznałem, bo wtedy nie znałem jeszcze dobrze swoich praw. Teraz czekam na sprawę w sądzie - mówi chłopak. - Chodzi o naszych znajomych, którzy są tutaj (na komendzie - przyp. AS) źle traktowani, są im zarzucane rzeczy, których tak naprawdę nie zrobili. Nie powinni być karani.
Mimo usilnych starań, chłopcom nie udało się spotkać z komendantem policji, choć ten w budynku komendy był obecny i początkowo wydawało się (jak przekazała pani z recepcji), że zamierza z przedstawicielami Wolnych Konopi chociaż porozmawiać (tym bardziej, że zarówno im, jak i dziennikarzom zostały już wydane przepustki uprawniające do wejścia na teren komendy). - Domyślaliśmy się, że tak to się skończy. Teraz komendant i cała reszta wykręcają się, żeby nie zrobić z tego afery. My tu się do nich zgłaszamy, a oni nas nie przyjmują, chociaż mamy przy sobie haszysz, a oni przecież zatrzymują za takie przestępstwo - podsumował finał zdarzenia Robert.
Całą sytuację, zarówno przed, jak i w komendzie, obserwował Artur Wnuk, szef Wydziału Patrolowo-Interwencyjnego, którego zapytaliśmy, na jakiej podstawie młodzi ludzie zostali wylegitymowani i nagrani na policyjną kamerę. - Dostaliśmy informację, że w dniu dzisiejszym będzie odbywał się protest organizowany przez grupę młodych ludzi. W związku z tym, że doszło tutaj do zgromadzenia, nasze procedury przewidują legitymowanie, ustalenie tożsamości osób. Służy to temu, aby w dalszych czynnościach ustalić, czy te osoby naruszyły prawo o zgromadzeniach - tłumaczył nam policjant, który próbował również wyjaśnić, dlaczego jeden z funkcjonariuszy nagrywał cały happening na policyjną kamerę. - Nasze policyjne procedury przewidują możliwość filmowania zachowań osób legitymowanych w czasie zgromadzeń czy innych działań. Rejestrowane są również w ten sposób czynności policjantów. Taki materiał jest wykorzystywany na różne sposoby, zarówno w postępowaniach prowadzonych w sprawie o wykroczenie, jak i o przestępstwo. Niewykluczone jest postępowanie także w tym przypadku. Będziemy analizować dzisiejsze zdarzenie i będą podejmowane w tym zakresie decyzje.
Policja potraktowała wizytę młodych piotrkowian na komendzie jako zgromadzenie. Poza tym funkcjonariusze mieli informację, że do Urzędu Miasta (do prezydenta K. Chojniaka) nie wpłynęła wcześniej informacja, że takie zdarzenie będzie mieć miejsce. - Tymczasem organizator zgromadzenia jest - na mocy przepisów prawa - zobowiązany do tego, aby w odpowiednim terminie taką informację złożyć - dodaje funkcjonariusz. - Komendant przekazał im informację co do ewentualnego spotkania w dniu jutrzejszym.
Policja poinformowała nas, że nie tylko legalność zgromadzenia przed komendą zostanie zbadana, ale również... sam murzynek.
Aleksandra Stańczyk