Był to już piąty Bieg Morsa i piąte Wielkie Morsowanie. Chociaż temperatury mamy na plusie, nie odebrało to morsom przyjemności zanurzenia się w lodowatej wodzie.
- Mamy dzisiaj dodatnią temperaturę, ale bardzo się cieszymy, że nie pada i nie wieje - mówił Marcin Suszka, Sulejowskie Morsy. - Biorący udział w biegu (w strojach kąpielowych) mieli do pokonania 2750 metrów wokół ośrodków w Sulejowie.
Tuż po zakończonym biegu, morsy przystąpiły do rozgrzewki przed zanurzeniem się w wodach Pilicy. Początkującym rad udzielał Dariusz Cyniak z KS Amber z Tomaszowa (morsuje od 16 lat). - Przy pierwszym morsowaniu wchodzimy do wody na króciutko – mówił. - Oddech musi się wyrównać, potem jest fajnie, możemy chwilę posiedzieć, ale generalnie nie siedzimy w wodzie na długo. Nie robimy tego z zegarkiem w ręku, po prostu słuchamy własnego organizmu. Najlepsze jest oczywiście pełne zanurzenie, ale można również do pasa. Potem wychodzimy, wycieramy się ręcznikiem, przebieramy się. Jeśli to nowe doświadczenie, to temperatura wody może nas zaskoczyć. Idealna pogoda na morsowanie to lekki mrozek, mało wiatru, suche powietrze, wtedy uczucia termalne są najlepsze.
Siedem minut w wodzie spędziła Gosia z Piotrkowa. - Dłużej nie mogłam, bo jestem w ciąży – powiedziała tuż po wyjściu z Pilicy. - Morsuję od 3. miesiąca, polecam wszystkim kobietom w ciąży – dla zdrowia, urody i odporności dzidziusia w przyszłości. Na co dzień morsuję na Słoneczku, już od 3 lat. Co mi to daje? Syn pozbył się alergii, w ogóle nie chorujemy, nie bierzemy antybiotyków. Cellulit znika, a rozstępy są mniejsze. Polecam gorąco!
Po biegu morsy mogły się rozgrzać, do dyspozycji były bowiem mobilne sauny i gorące posiłki.
Imprezę wsparli m.in. Urząd Miejski w Sulejowie i Starostwo Powiatowe w Piotrkowie.