W latach 2008 - 2011 dzierżawcą obiektów była spółka Inwemer. Z planów inwestora, czyli utworzenia luksusowego centrum konferencyjno-rehabilitacyjnego, nic nie wyszło. - Nieruchomość z dniem 15 grudnia 2011 r. została przejęta przez miasto w wyniku rozwiązania umowy z dotychczasowym dzierżawcą, który w terminie 3 lat od dnia zawarcia umowy, czyli od 15 grudnia 2008 roku, nie wykonał żadnych prac na terenie tejże nieruchomości, a więc cel dzierżawy nie został osiągnięty - informuje nas Bogdan Munik, sekretarz miasta.
Służby miejskie protokolarnie przejęły budynki, więc miasto znów musi ponosić koszty ich utrzymania (choćby dozoru czy ogrzewania), aby nie niszczały. Tym samym miasto przejęło nieruchomość już po raz trzeci.
Po raz pierwszy Piotrków dostał obiekty w 1999 roku. Przekazał je wówczas Skarb Państwa na cel związany z działalnością sportową i edukacyjną. W latach 2001/2002 toczyła się w mieście burzliwa dyskusja, czy przekazać obiekty piotrkowskim zapaśnikom. Ci przy Batorego chcieli utworzyć Centrum Walk Zapaśniczych. - Z tego, co pamiętam, były nawet wydane promesy, które pozwoliłyby na wyremontowanie i uruchomienie tego obiektu na potrzeby Związku Zapaśniczego. Gdyby wtedy te sugestie sportowców zostały zrealizowane, dziś mielibyśmy piękny obiekt - piękne centrum zapaśnicze. Natomiast historia potoczyła się inaczej - wspomina sekretarz miasta.
- Z moich zakulisowych informacji wynika, że przed laty odbyło się spotkanie w gronie urzędników i radnych, którzy zdecydowali, że oddają te obiekty uczelni (wtedy Akademii Świętokrzyskiej - przyp. red.), i to nieodpłatnie. To była kwestia dyskusyjna, czy robić tam Centrum Walk Zapaśniczych, czy oddać to właśnie uczelni. Władze podjęły decyzję, że oddają to Akademii i... dzisiaj mamy tego efekty. Już 10 lat żaden zawodnik nie przekroczył progu tej sali - mówi z kolei Piotr Stępień, dyrektor Atletycznego Klubu Sportowego w Piotrkowie. - Spędziłem na tej sali kilka lat jako zawodnik. Była tam i siłownia, i sauna, i hotel, czyli ośrodek sportowy z prawdziwego zdarzenia. Zawsze założenia były takie, że ma to służyć jako obiekt sportowy. Później koncepcja się zmieniła. Szkoda. Z tyłu jest przecież nasza sala “Sokoła”, wspólnie z OSiR-em można z tego zrobić piękny ośrodek sportowy, bo mamy przecież dwie hale, mamy hotel, można by też podłączyć do tego boisko przy SP 16. Możliwości było sporo, była koncepcja, aby utworzyć ośrodek sportów walki właśnie na bazie tych wszystkich obiektów. Również ministerstwo wyrażało chęć przekazania sporych sum na remont, ale warunkiem było, że miasto dołoży 30%. Jak się to skończyło... dzisiaj widzimy. Szkoda tego wszystkiego nam - sportowcom. To my za tym chodziliśmy i próbowaliśmy coś ugrać nie tylko dla siebie, ale w ogóle dla sportu piotrkowskiego. Poza tym wielu ludzi miałoby pracę, bo przecież pracowaliby tam nie tylko trenerzy, ale i obsługa dodatkowa, obsługa hotelu, lekarze. Myślę, że dziś ten ośrodek zarabiałby na siebie - mówi z żalem Stępień.
Z planów zapaśników nic nie wyszło, za to swoje 5 minut przy Batorego miała piotrkowska uczelnia - wtedy jeszcze Akademia Świętokrzyska, której miasto podarowało obiekty w 2002 roku. Uczelnia chciała wyremontować salę sportową i uruchomić akademik. Planów nie udało się zrealizować, w efekcie czego w 2008 roku obiekty ponownie znalazły się we władaniu miasta, AŚ nie zrealizowała bowiem celu zawartego w umowie (prowadzenie przy Batorego działalności edukacyjno-sportowej). Później swoje 5 minut miał Inwemer, a dziś? - Dziś nieruchomość ponownie wróciła do miasta. Prezydent będzie się zastanawiać, co z tym obiektem poczynić - mówi Bogdan Munik. - W listopadzie 2011 roku prezydent Piotrkowa zwrócił się do wojewody łódzkiego z wnioskiem o wyrażenie zgody na odstąpienie od odwołania darowizny, co pozwoliłoby na faktyczne władanie miasta bez jakichkolwiek rygorów darowizny. Teraz miasto nie jest swobodnym dysponentem z tej racji, że jest to darowizna Skarbu Państwa na rzecz miasta przy określonych przesłankach, które muszą być spełnione, a te cele to działalność sportowa, edukacyjna czy opieka zdrowotna. Jeżeli cele te nie są osiągane, należy darowiznę odwołać. Jeżeli wojewoda wyrazi zgodę na odstąpienie od odwołania darowizny, wtedy rygorów nie ma i miasto będzie mogło swobodnie dysponować tą nieruchomością, czyli może ją w trybie przetargu nieograniczonego sprzedać na rzecz dowolnego oferenta, który (zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego) mógłby na tym terenie realizować określony cel inwestycyjny - usługowy, mieszkalny czy inny.
Z kolei, jeżeli wojewoda nie odstąpi od odwołania darowizny, wtedy miasto zamierza wnioskować o odwołanie darowizny, czyli o to, aby obiekty wróciły do Skarbu Państwa. Jedyny plus takiego rozwiązania jest taki, że miasto pozbędzie się obowiązku utrzymywania niszczejących obiektów.
as