Przez zalegające w ustach resztki alkoholu alkotest pokazywał czasem, że zatrzymany kierowca jest nietrzeźwy. Drugie badanie mogło wskazywać zero, jednak policjant i tak musiał zatrzymać prawo jazdy i skierować sprawę do sądu. Teraz, po zmianie przepisów, gdy drugie i trzecie badanie nie wykaże zawartości alkoholu w organizmie, kierowca nie straci prawa jazdy, nie zapłaci również mandatu i odjedzie wolny. - Z pewnością zmiany w przepisach to dobry pomysł, który pozwoli na uniknięcie błędu pomiaru. W przypadku każdego kierującego przy stwierdzeniu zawartości alkoholu w organizmie równej lub większej od 0,10 mg/dm sześc. należy dokonać drugiego pomiaru, a jeżeli to badanie jest wyższe od 0,00 mg/dm sześc., ale poniżej 0,10 mg/dm sześc., należy wykonać badanie po raz trzeci. To badanie należy wykonać niezwłocznie urządzeniem alkometr bądź alkomat. Gdy wynik trzeciego pomiaru wyniesie powyżej 0,00 mg/dm sześc., to zachodzi uzasadnione podejrzenie, że badany w chwili kierowania pojazdem znajdował się w stanie po użyciu alkoholu.
W przypadku niejasności sprawa trafi do sądu. - Powtórne badanie kierowcy wygląda następująco: kierowca badany na urządzeniach spektrofotometrycznych (alkomaty i alkometry) w podczerwieni badany jest niezwłocznie. Natomiast na urządzeniach o sposobie działania elektrodowego utleniania alkoholu (alkosensory), badanie jest wykonywane po upływie 15 minut – wyjaśnia zastępca naczelnika Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Piotrkowie, kom. Krzysztof Skrobek.
Zapytaliśmy naczelnika, czy piotrkowska policja często spotyka się z przypadkami, w których ma wątpliwości co poprawnego wyniku badania alkomatem i czym najczęściej tłumaczą się kierowcy, którzy twierdzą, że mimo wszystko nie spożywali alkoholu. - Policja właściwie nie spotyka się z takimi przypadkami. Posiadane urządzenia do pomiaru badania trzeźwości co 6 miesięcy są legalizowane. Trzecia próba badania jest potwierdzeniem drugiego badania, a zatem wyklucza błąd pomiaru. Kierowcy tłumaczą się bardzo różnie: mówią np., że jedli przed chwilą jabłka bądź zażyli lek na bazie alkoholu - tłumaczy naczelnik.
Teraz będą mieli większe szanse to udowodnić.