- Groźny wypadek przy dworcu PKP w Piotrkowie. Mężczyzna po zderzeniu z volkswagenem wpadł w wiatę autobusową
- Konferencja prasowa prezydenta Piotrkowa
- Jesienny koncert w piotrkowskim MOK-u
- 17 mln na Centrum Świętego Mikołaja w Wolborzu
- Dzień Pracownika Socjalnego. Statuetki dla MOPR i PCPR w Piotrkowie
- Podsumowali tegoroczną kwestę
- Kto zostanie mistrzem gminy Sulejów?
- Problem mieszkańców bloków w Woli Krzysztoporskiej
- Szukali ciała w dawnym szpitalu
Apartamentowce w sąsiedztwie kurnika?
Mieszkańcy interweniowali już u władz miasta, te w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska, sprawą zainteresowała się rada osiedla "Słowackiego-Północ". Przewodniczącemu tej rady, a zarazem miejskiemu radnemu Janowi Dziemdziorze, nie pozostało nic innego, jak złożenie w tej sprawie interpelacji. - Mieszkańcy z rejonu ulic Modrzewskiego, Reja, Kołłątaja i Polnej w pobliżu Źródlanej domagają się likwidacji kurnika i nie chcą słyszeć, że smród jest wielkością niepomierzalną i nie można stwierdzić stopnia jego uciążliwości - mówi Dziemdziora.
Radny podkreśla też, że w sukurs mieszkańcom może przyjść uchwała rady miasta, która określa, że kurnik zlokalizowany jest na terenie, na którym zabronione jest "utrzymywanie zwierząt gospodarskich". Uchwałę jednak podjęto w 2006 roku, a kurnik o powierzchni 660 mkw zbudowano w 1969 roku. Jak podaje Marta Skórka, rzecznik prezydenta, dotychczas przeprowadzone kontrole wielu służb nie stwierdziły nieprawidłowości. - Sprawa lokalizacji kurnika jest rozpatrywana przez naszych prawników w odniesieniu do prawa lokalnego - dodaje Skórka.
Dziemdziora zauważa, że jeśli już teraz mieszkańcy narzekają i domagają się likwidacji kurnika, to jeszcze bardziej narzekać będą ci, którzy kupują apartamenty. Pierwsi zaczną się wprowadzać w przyszłym roku. Czy zdają sobie sprawę z sąsiedztwa? Adam Banaszczyk, prezes spółki Emerson, inwestora budującego Platinum Park, mówi, że nabywcy apartamentów są uprzedzani o istnieniu kurnika, ale też zapewniani, że zanim się wprowadzą, problemu nie będzie.
- Nie może być tak, że interes jednostki może burzyć jakość życia tysięcy osób mieszkających w tym rejonie - mówi z naciskiem Banaszczyk. - Robię wszystko, by tak nie było. Spotkałem się z właścicielem kurnika, odniosłem wrażenie, że ma świadomość, iż nie da się dłużej prowadzić tego typu produkcji w środku miasta i planuje ją przenieść w rejony podmiejskie. Podczas mojego ostatniego spotkania z prezydentem miasta otrzymałem zapewnienie, że władze z pełną determinacją zajmą się rozwiązaniem tego problemu dla dobra mieszkańców. Stachowiak czeka na propozycje. Jest pewien, że prawo nie działa tu wstecz i żaden sąd go nie wyrzuci, pozbawiając źródła utrzymania. Jest gotów odsprzedać działkę i jest mu obojętne, czy wykupi go inwestor, czy miasto.
Aleksandra Tyczyńska POLSKA Dziennik Łódzki