W poniedziałek w siedzibie ARiMR odbyła się konferencja prasowa, podczas której pracownicy wyjaśniali, że osoba, od której wynajmują budynek przy ul. Kostromskiej nie ma żadnych zobowiązań finansowych m. in wobec rolników. Poszukiwania siedziby ARMiR rozpoczęły się już w czerwcu 2017 roku. Wtedy trzy firmy zgłosiły swoje oferty, jednak do stycznia 2018 roku pozostała już tylko propozycja Lecha Bieńka. Przedsiębiorca spełnił wszystkie wymogi, wpłacił także 200 tys. zł zabezpieczenia majątkowego, w związku z czym doszło do podpisania umowy - Cały 2-letni proces pozyskiwania nowej siedziby został przeprowadzony ze szczególną starannością, zgodnie z obowiązującymi procedurami pod nadzorem Departamentu Administracyjno-Gospodarczego w Warszawie. Nie mieliśmy wtedy, jak i teraz, wiedzy na ten temat, aby osoba od której chcemy wynająć budynek ma jakieś zobowiązania finansowe wobec rolników - mówiła Anna Pietraszko, wicedyrektor oddziału regionalnego ARiMR w Łodzi.
Na konferencji pojawił się również Lech Bieniek, właściciel budynku - Nie jestem winien nikomu ani jednej złotówki. Nazywam się Bieniek, tak jak mój starszy brat, który jest właścicielem masarni i zgłosił firmę do upadłości. Prowadzę swoją firmę związaną z wynajmowaniem nieruchomości od 1992 roku i robię to przejrzyście. Po wybudowaniu tego budynku byłem kontrolowany przez Urząd Skarbowy, bo wystąpiłem o zwrot VAT-u. Badano także pochodzenie pieniędzy, więc wszystko jest zgodne z prawem. Powtarzam, nikomu nie jestem nic winien i nie odpowiadam za długi mojego brata. Dodam, że masarnia dalej jest na mojego brata i jest wyceniona do kredytu na 8,5 mln zł. Przyjdzie syndyk, niech sprzedaje i reguluje.
Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Piotrkowie za wynajem budynku płaci ponad 50 tys. zł miesięcznie.