Ignacy Goliński, dyrektor Aeroklubu Ziemi Piotrkowskiej, zapewnia, że wziął się ostro do pracy.
- Aeroklub papierkowo jest jeszcze zadłużony, ale w ostatecznym rozrachunku można powiedzieć, że wychodzimy na zero - dodaje. - Gdyby mi się udało załatwić kontrakty na szkolenia, to zaczynam remontować budynek, na którym znać już ślady tąpnięcia.
Pierwsze działania skupiły się na Polskim Stowarzyszeniu Sportów Powietrznych, pod które "podpięta" jest działająca piąty rok popularna strefa zrzutu. W każdy weekend ściąga ona do Piotrkowa z całego kraju, a nawet świata, od kilkudziesięciu do stu amatorów podniebnych wrażeń, polegających na skakaniu z 4 tysięcy metrów. W sezonie oddają 12-14 tysięcy skoków.
Dyrektor AZP uznał jednak, że dotychczasowe warunki współpracy były mało korzystne i zaproponował nową umowę. PSSP długo zwlekało z przyjęciem zmienionych warunków i ostatecznie zostało postawione przed ścianą, bo dyrektor wstrzymał skoki. Umowę podpisano.
Dotychczas ze strefy zrzutu wpływało do AZP około 46 tys. zł, teraz za korzystanie z lotniska, postój samolotu, jego starty ze skoczkami na pokładzie i dzierżawę budynku spadochroniarni ma wpływać ponad 50 tysięcy. - Ale zostawiłem furtkę, bo może w ogóle rozwiążę umowy, ponieważ mam duże, kilkusettysięczne kontrakty na oku - dodaje Goliński.
Jeden z szefów strefy zrzutu, Krzysztof Filus, na lotnisku znany jako Cienki, podkreśla, że stowarzyszenie musi inwestować, a od AZP właściwie nic nie dostało. - Na Słowacji też zażądali od nas więcej pieniędzy, aż przenieśliśmy się do Czech i potem sami dzwonili, byśmy wrócili. Nie może być tak, że my rozkręcamy biznes, a nagle przychodzą inni, mówią, że dają więcej i w połowie sezonu ktoś nam dziękuje. Musimy mieć gwarancje.
Dyrektor Goliński proponuje podpisanie porozumienia o współpracy z PSSP, dzięki któremu będzie mógł np. wyremontować aeroklubowy hotel. - Chcę, byśmy się wspierali, ale na razie nie mam odpowiedzi- dodaje Goliński.
Marek Obszarny POLSKA Dziennik Łódzki