Wykorzystali to natychmiast cwani kierowcy, parkując gdzie się da, w dodatku bezpłatnie, bo poza płatnymi miejscami postojowymi - m.in. na odcinku ul. Słowackiego od ul. Młynarskiej do przejazdu kolejowego oraz na ul. Polskiej Organizacji Wojskowej przed skrzyżowaniem z ul. Słowackiego. Nie przeszkadzają im w tym ani znaki drogowe pionowe (zakaz zatrzymywania), ani znaki poziome (linia podwójna ciągła), ani przepisy ruchu drogowego, zakazujące parkowania w odległości mniejszej niż 10 metrów od skrzyżowania i przejścia dla pieszych czy na przystankach autobusowych.

Przykre jest, że problemu nie widzi Straż Miejska. Na moje telefony otrzymywałem dziwne odpowiedzi, że zmieniła się organizacja ruchu na ul. Słowackiego albo, że ze względu na spowodowane remontem ul. Słowackiego parkowanie na zakazie zatrzymywania na ul. Polskiej Organizacji Wojskowej jest dozwolone. Znaki drogowe wskazują jednak co innego, a strażnik
miejski nie potrafił odpowiedzieć kto i kiedy zezwolił na takie dzikie parkowanie oraz gdzie została umieszczona informacja o takim zezwoleniu.

Niezrozumiała jest polityka władz miasta, które z jednej strony rozszerzają strefę płatnego parkowania i fundują nam warszawskie stawki za płatne parkowanie, a z drugiej strony, przy pomocy Straży Miejskiej, nie potrafią wyegzekwować przestrzegania porządku na ulicach centrum miasta. Przecież każdy taki nieprawidłowo zaparkowany samochód to 100 zł do budżetu miasta. Za te pieniądze w ciągu roku spokojnie można kupić np. nową limuzynę dla prezydenta, i to nie jakiegoś peugeota, ale nawet mercedesa-benza. Miasto tymczasem ściga mandatami osoby parkujące na płatnych miejscach, które poszły do parkomatu wykupić bilet.

Całkiem słusznie ktoś ostatnio nazwał remonty ulic w ramach Traktu Wielu Kultur pudrowaniem trupa. Osób przyjeżdżających do Piotrkowa Trybunalskiego i wysiadających na dworcu z autobusu bądź pociągu widok
takiej wolnoamerykanki parkingowej raczej nie zachęci do zwiedzenia naszego miasta, że o wszechobecnym w okolicach dworców bałaganie na ulicach nie wspomnę.
Gdyby tak prezydent poświęcił na porządek w okolicach dworców kolejowego i autobusowego chociaż połowę energii, z jaką walczy z drzewami w mieście, nie musielibyśmy się wstydzić.