W numerze 25 “Tygodnia Trybunalskiego” pisaliśmy o tym, jak w 1972 roku licealiści wyobrażali sobie przyszłość. Tym razem zastanowimy się wspólnie z samorządowcami z Piotrkowa i okolic, a nawet pobliskiego Tomaszowa Mazowieckiego, jak będzie wyglądał nasz region w 2050 roku.
- Marzycielem nie jestem, raczej twardo stąpam po ziemi. Nasz kraj, cały świat w tak szybkim tempie zmienia swoje oblicze (myślę tutaj szczególnie o rozwoju nauki). Tego, co mamy obecnie, trzydzieści lat temu nikt by sobie w ten sposób nie wyobrażał - podkreśla prezydent Piotrkowa Krzysztof Chojniak. - Chciałbym, aby Piotrków był miastem nowoczesnym, nadążał za rozwojem i spełniał oczekiwania mieszkańców. Miastem, które pielęgnuje tradycję i historię, ale równocześnie pamięta o dynamicznym rozwoju. A co do konkretów, czyli wskazania jakichś wyjątkowych elementów czy obiektów, które się pojawią w mieście, to tak daleko moja wyobraźnia nie sięga. Nie dam rady - dodaje obecny włodarz miasta.
Przez różowe okulary patrzą radni Jan Dziemdziora i Rafał Paweł Czajka. - Jako niepoprawny optymista widzę Piotrków w lepszej sytuacji, jeśli chodzi o infrastrukturę komunalną, zieleń, tereny do rekreacji i wypoczynku, a także sportowe. Myślę, że dożyję do tego czasu, bo przewiduję, że zrealizuję program 120-letni. Jak każdy z nas - mówi z odrobiną humoru, ale może i z nadzieją Jan Dziemdziora. A ilu mieszkańców będzie liczył Piotrków? - Tu z racji wieku nie składam jakichś deklaracji, że populacja mieszkańców będzie się zwiększać, ale liczę na naszych i swoich następców.
Bardziej konkretny jest radny Czajka: - Teraz Piotrków ma 79 tys. mieszkańców, ale gdyby w 2050 roku miał 100 tys., to byłby to powód do dumy. I jednocześnie ma nadzieję, że Piotrków za 39 lat będzie miastem pięknym: - W 2050 roku wyobrażam sobie moje miasto jako miasto zieleni, miasto ludzi młodych, miasto, gdzie wysiłki samorządowców będą dobrą bazą dla tworzenia miejsc pracy. Chciałbym, aby w 2050 roku Piotrków ze względu na swoje położenie był nie tylko w Polsce, ale i w Europie postrzegany jako centrum komunikacyjne. Chciałbym, żeby mieszkańcy byli zadowoleni, że w tym mieście żyją.
Jedno marzenie ma radny Adam Gaik. Żeby ludzie byli dla siebie mili: - Chciałbym, aby zmieniły się stosunki międzyludzkie, zachowania, różne sytuacje, komunikacja, bezpośredniość, a jak będą wyglądały budynki, samochody i inne rzeczy, to można zaczerpnąć z literatury fantastycznej. Co do postępu technicznego, tu jakby oczekiwania i przewidywania są już mniej konkretne: - Myślę, że postęp dzisiaj jest taki, że trudno będzie przewidzieć 2050 rok. To już chyba literatura science fiction powinna to opisywać. Na pewno będzie zupełnie inaczej. Wystarczy sobie wyobrazić, jak 50 lat wcześniej wyglądał Piotrków. A przyspieszenie, jakie w tej chwili jest w ogóle na świecie, powoduje jakby podwojenie tego efektu.
Teraz zaglądamy do pobliskiego Tomaszowa. - Chciałbym sobie wyobrażać Tomaszów jako miasto nowoczesne z jednoczesnym właściwym pielęgnowaniem tradycji polskiej i mimo wszystko miasto zmienione. Tomaszów jest bowiem miastem, które się bardzo mało zmienia. Przykro, że u nas niewiele się dzieje - mówi bardziej o czasach obecnych niż o przyszłości radny Marcin Witko, były kandydat na prezydenta. A jego niedawny rywal, obecny prezydent miasta nad Pilicą i Wolbórką, Rafał Zagozdon mówi krótko o Tomaszowie za 40 lat: - Ładne, czyste, spokojne miasto, gdzie ludziom będzie się żyło lepiej niż dzisiaj i gdzie warto będzie mieszkać i żyć.
Gdy pytamy o technikę, prezydent jest bardziej konkretny: - To idzie wszystko tak szybko, że dziś naprawdę trudno powiedzieć, co będzie za 40 lat. Być może już będą hybrydowe samochody, zlikwidujemy stacje benzynowe, przesył i komunikacja energetyczna, komputerowa będzie zupełnie inna. Ale tak szczerze, to tak daleko nie sięgam. Jeśli znikną stacje benzynowe, to może postawić na kolej i żeglugę? Z takim pomysłem wychodzi Marek Mazur, przewodniczący Sejmiku Województwa Łódzkiego: - Program Komisji Europejskiej skierowany jest na inwestycje w zakresie dofinansowania transportu kolejowego i żeglugi śródlądowej. To jest ważna sprawa. Powinniśmy w to zainwestować po to, aby przenieść ciężar transportu z drogi właśnie na kolej i żeglugę. Z dwóch powodów: ekonomicznych i ekologicznych. Jeżeli tego nie wykorzystamy, to w 2050 roku nasze środowisko będzie zdegradowane, a nasze drogi rozjechane. Jesteśmy przecież krajem tranzytowym.
Marek Mazur jako piotrkowianin chce też, aby jego rodzinne miasto w przyszłości było ważnym ośrodkiem w kraju. - Piotrków musi wykorzystać swoje położenie. W pobliżu jest wiele miejsc turystycznych: Tomaszów, Spała, a za 40 lat w okolicy Bełchatowa już nie będzie kopalni tylko atrakcje turystyczne, np. Góra Kamieńsk. I Piotrków mógłby się stać taką sypialnią dla turystów. Dobrze byłoby stworzyć tu bazę noclegową. I mam nadzieję, że w ciągu tych 40 lat tak się stanie. Tymczasem pytani przez nas mieszkańcy Piotrkowa i powiatu mają nadzieję, że rozwój techniki nieco zwolni. – Nie chcę, aby w 2050 roku wszystko robił za mnie komputer. To chore - martwi się 18-letni Przemek z Piotrkowa. - A co będzie, gdy - tak jak w filmach science fiction - maszyny podniosą bunt?
- Myślę, że nie będzie już typowych samochodów. Poruszać się będziemy raczej górą, takimi quasi samolotami. Wolałbym też jeść prawdziwe produkty, a nie kolorowe pastylki - dodaje - z kolei 20-letni Robert. - Co będę się zastanawiać, ja już tych czasów nie dożyję - mówi niezbyt skora do rozmowy trzydziestolatka z Piotrkowa. Może w 2050 roku, gdy jakiś dziennikarz lub historyk zajrzy do tego wydania “Tygodnia Trybunalskiego”, będzie się śmiał z tych prognoz. A może zastanowi się, skąd ci ludzie wiedzieli, co spotka ludzkość w połowie XXI stulecia…
Powinienem napisać: pożyjemy, zobaczymy, ale mimo optymizmu Jana Dziemdziory, chyba byłaby to kolejna “fantastyka”.
Artur Wolski
(współpraca: J. Szczepańska, K. Babczyńska)