Eksplorerzy wydobyli już z ziemi fragmenty silnika, kabiny, uzbrojenia, umundurowania a przede wszystkim tabliczki znamionowe. Prace potrwają jeszcze kilka dni. Mieszkańcy podradomszczańskich Radziechowic z pokolenia na pokolenie przekazywali sobie informacje o zestrzelonym samolocie.
Samolot po trafieniu pociskami polskiego myśliwca spadł do lasu i eksplodował a pilot zginął. Z kolei obserwator niemieckiego samolotu katapultował się – jednak spadochron uległ zniszczeniu a on sam spadł na ten cmentarz. Nie przeżył a jego ciało przez kilka dni leżało na jednym z grobów zanim zostało zabrane przez rodzinę.
Główne szczątki samolotu wywiozły wojska niemieckie, część zabrała miejscowa ludność.
Przez lata w tym miejscu była droga, jednak jak się okazało ziemia kryje jeszcze wiele tajemnic. Sprawą zainteresowali się członkowie Towarzystwa Przyjaciół Muzeum w Radomsku, to dzięki nim a przede wszystkim Dariuszowi Solarzowi odkryto kilkaset części po niemieckim samolocie. Najważniejszym znaleziskiem są te tabliczki znamionowe. Ciekawym znaleziskiem jest też ta moneta z Gdańska z 1932 roku. Eksplorerzy wydobyli również z ziemi fragmenty silnika, kabiny, umundurowania, uzbrojenia w tym kilkaset fragmentów nabojów.
Henschel 126 B - niemiecki samolot obserwacyjny wchodził najprawdopodobniej w skład I Dywizji Pancernej, a został zestrzelony przez polskiego myśliwca startującego z lotniska polowego na łódzkim Widzewie. Do zdarzenia doszło 3 lub 5 września 1939 roku. Ale to na razie tylko hipotezy badaczy. Dzięki takim ludziom poznajemy nowe fakty – podkreśla archeolog Krzysztof Błaszczyk.
Badania zostały zorganizowane przez Towarzystwo Przyjaciół Muzeum w Radomsku, Grupę Eksploracyjną Miesięcznika Odkrywca i Muzeum Regionalne w Radomsku. Potrwają jeszcze kilka dni.