- Najważniejsza jest identyfikacja zagrożeń, przeprowadzenie segregacji poszkodowanych, podjęcie kilku konkretnych decyzji, np. o ewakuacji ciężarnej kobiety z odklejającym się łożyskiem wozem strażackim w stronę szpitala, gdyż z założeń wynika, że karetki nie ma i nie będzie. To jest niestety bardzo prawdopodobna sytuacja i zarazem bardzo trudna, ponieważ nasze wozy nie są przystosowane do przewozu osób w pozycji leżącej. Trzeba improwizować, ponieważ taki wypadek może się zdarzyć zawsze – powiedział Ignacy Bąberch z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej.
- Strażacy do egzaminu przygotowują się podczas całego cyklu swojej pracy, bowiem w roku mamy wiele spotkań, kiedy przypominamy sobie wiadomości z ratownictwa medycznego – dodaje Maciej Dobrakowski. - Oczywiście również tuż przed samymi egzaminami odbywa się dwudniowy cykl szkoleniowy, gdzie wiedza jest przekazywana przez doświadczonych lekarzy. Te zagadnienia ciągle się zmieniają, przybywa nowych informacji, musimy być na bieżąco – tłumaczy. - Od niedawna np. obowiązuje nowe rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych dotyczące systemu gaśniczo-ratowniczego. Wprowadzono to, co do tej pory było wiedzą merytoryczną, odnośnie m.in. technik działania, do rangi przepisów prawa. Dlatego już teraz nie może być tak, że jest szkoła otwocka i szkoła garwolińska. Teraz mamy zobowiązania prawne do pewnych działań – informuje Ignacy Bąberch.
Jak zauważa Maciej Dobrakowski, komunikacyjne wypadki są bardzo złożone i niejednokrotnie pośpiech nie jest wskazany. Można komuś wyrządzić tylko większą krzywdę. - Pracujemy urządzeniami, które mają ogromną siłę. Mogą zmiażdżyć, uciąć... Dlatego ten egzamin jest również elementem szkoleniowym – wyjaśnia. - Ratownicy, komisja egzaminacyjna udzielają praktycznych rad co do nowych zastosowań, które się pojawiły w ratownictwie. One również wynikają z tego, że spotykamy samochody, które są samochodami bardzo nowoczesnymi, nowoczesne konstrukcje, nowoczesne zabezpieczenia, nowoczesne systemy, które również dla strażaków są niebezpieczne. Chodzi o poduszki, kurtyny boczne, które już po wypadku potrafią się otworzyć. Niejednokrotnie się tak zdarza, że strażak wówczas również zostaje osobą poszkodowaną.
A co się stanie, jeżeli takiego egzaminu strażak nie zda? - Oczywiście jest szansa na uzupełnienie swojej wiedzy i po raz kolejny przystąpienie do egzaminu – tłumaczy rzecznik. Na szczęście takiej potrzeby nie było. Wszyscy strażacy egzamin zdali.
Joanna Szczepańska