- Niestety osób, które są zainteresowane wolontariatem, jest coraz mniej. Studenci, którzy najczęściej pomagają, kończą szkołę i wracają do rodzinnych stron. Ale są też tacy, którzy współpracują z nami od wielu lat i chwała im za to – mówi Bożena Tarczyńska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Piotrkowie. - W Piotrkowie zauważamy spadek liczby wolontariuszy. Klub wolontariusza założony został w 2003 roku. Na początku mieliśmy bardzo dużą grupę osób w nim zrzeszonych – mówi Bożena Tarczyńska. - Było to ok. 60 osób, czynnie pracowało blisko 33 wolontariuszy. Z roku na rok obserwujemy jednak spadek liczby osób, które chcą być wolontariuszami, które mają czas i chcą pomagać innym osobom – dodaje. Teraz w Klubie jest około 33 osób, a czynnie pomaga 15.
Wystarczy niewiele...
- Pomagają najczęściej osobom starszym. Czasami takiej osobie wystarczy kontakt z drugim człowiekiem, rozmowa. Czasami trzeba też iść po zakupy, do kościoła, przynieść prasę. Pomagają także rodzinom z dziećmi. Odrabiają z maluchami lekcje, posiedzą i popilnują, gdy rodzice muszą gdzieś wyjść – wylicza dyrektor placówki. - Te osoby naprawdę są godne podziwu – wtóruje Jolanta Łysoń, pracownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Piotrkowie Trybunalskim, koordynator pracy klubu woluntarystycznego. - Wolontariusze pracują tutaj bezpłatnie, jak sama nazwa mówi, jest to niesienie pomocy drugiej osobie. Jedyną zapłatą za całą pracę jest uśmiech drugiego człowieka oraz fakt, że ludzie są zadowoleni z tego, że znalazł się ktoś, kto bezinteresownie chce pomagać i wspierać - kończy.
- Widząc taką radość w oczach, to aż jest człowiekowi lepiej na duszy – mówi wolontariuszka Bożena Wojencka. - Zresztą trzeba spróbować wszystkiego, co dobre – dodaje kolejna, Bożena Ratajczyk. Są też tacy, którzy pomoc traktują jak formę terapii - Troszkę narozrabiałem w życiu i to była forma resocjalizacji – mówi Amadeusz Machowski. - Spodobało mi się to, ten uśmiech na ich twarzach, zadowolenie, gdy się pomogło. To sprawia przyjemność, człowiek odczuwa radość, że niesie pomoc drugiej osobie - wylicza.
- A do swoich podopiecznych można się przywiązać - twierdzi Bożena Wojencka. - Zawsze czekają. Ta pani, do której ja chodzę, nieraz mówiła, że brakowało jej mnie. A ja ją już traktuję, jakby to była moja mama. - Nasi podopieczni bardzo się cieszą - kontynuuje Jolanta Łysoń. – Wzruszają się. Powiedzmy sobie szczerze, świat idzie do przodu i mało jest takich osób, które bezinteresownie chcą nieść pomoc innym - kończy.
Wszyscy wolontariusze zgodnie twierdzą, że warto czasami się zatrzymać i rozejrzeć dookoła siebie. Być może blisko nas jest ktoś, komu możemy pomóc. Jak dodają, czasami wystarczy uśmiech. A nowy rok jest doskonałą okazją do rozpoczęcia swojej przygody z wolontariatem, ponieważ Komisja Europejska ogłosiła rok 2011 Europejskim Rokiem Wolontariatu.
Joanna Szczepańska