Początek meczu nieoczekiwanie należał do koszalinianek, a Piotrcovia popełniła serię prostych błędów. W 10. minucie, przy stanie 3:7, o pierwszą przerwę poprosiła Agata Cecotka. Nie przyniosło to jednak większego skutku. Nadal stroną dominującą były Młyny Stoisław. Dopiero w końcówce pierwszej połowy nasze zawodniczki zaczęły grać jak na faworyta przystało. Zniwelowały część strat i zeszły do szatni przegrywając 14:17.
Po zmianie stron piotrkowianki kontynuowały swoją dobrą grę. W 37. minucie, po trafieniu Tatjany Trbovic, było 19:19, a chwilę później gospodynie wyszły na dwubramkowe prowadzenie (23:21). W drużynie z Koszalina czerwoną kartką ukarana została Anna Mączka, która do tej pory rzuciła aż osiem bramek. Wydawało się, że wszystko układa się po myśli Piotrcovii. Nasze szczypiornistki zaczęły jednak popełniać niewytłumaczalne błędy. Przyjezdne to wykorzystały i w końcówce spotkania grały praktycznie do jednej bramki. Piotrcovia przegrała aż 28:35.
Nie umiem na gorąco tego wytłumaczyć. Goniłyśmy, przeszłyśmy i znów oddałyśmy inicjatywę rywalowi. Szkoda przegranego spotkania i tego, że uciekają nam punkty. Popełniłyśmy za dużo prostych błędów - powiedziała po spotkaniu trenerka Piotrcovii Agata Cecotka.
Piotrcovia - Młyny Stoisław Koszalin 28:35 (14:17)
Piotrcovia: Sarnecka, Suliga - Waga 7/4, Grobelna 5, Mokrzka 5/3, Gadzina 3, Świerczek 3, Trbovic 3, Radushko 2, Królikowska, Sobecka, Szczepanek, Schneider.
Rzuty karne: 7/8
Kary: 6 min (Grobelna, Świerczek, Sobecka)