To pytanie często pada od niezadowolonych. W czasie wakacji plaże zalewu oblegane są przez wypoczywających. Ci kąpią się, odpoczywają i korzystają ze słońca. Są jednak tacy, którzy chcieliby czegoś więcej.
- Dlaczego na tak fantastycznym terenie, gdzie jest czysta woda, ładna plaża i dużo zieleni dookoła, nie ma dodatkowych atrakcji dla tych, którzy tu przyjeżdżają. Chętnie wybieram to miejsce, kiedy chcę odpocząć, ale brakuje mi tutaj na przykład wypożyczalni sprzętu wodnego, jakiegoś miejsca w okolicy, gdzie można zjeść obiad. Martwi mnie, że nie ma tu nikogo, kto pilnuje porządku czy strzeże pływających. Nie jestem stąd i ciekawy jestem, kto powinien o to zadbać - mówi Marek z okolic Łodzi.
Nad podobnymi kwestiami zastanawia się wielu odpoczywających. Jedni pretensję kierują do wójta gminy Rozprza, ponieważ duża cześć zbiornika Cieszanowice usytuowana jest na terenie gminy Rozprza, inni szukają „winnych" w właścicielach okolicznych gruntów.
- Chciałbym podkreślić, że mimo, iż zbiornik Cieszanowice znajduje się w znacznej części na terenie gminy, to my nie mamy tam ani jednego kawałka gruntu, którym możemy dysponować. Nie jest to teren gminy i nie mamy prawa prowadzić tam żadnej działalności. Właścicielem zbiornika jest Skarb Państwa, w którego imieniu nadzór nad tym terenem prowadzi Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych. Wiele terenów dookoła zbiornika jest wykupionych przez prywatne osoby - mówi wójt gminy Rozprza Ryszard Witek.
Miał być tylko retencyjny
Nie wszyscy wiedzą, że dziś zalew latem jest oblegany przez wypoczywających, choć jego początkowa funkcja miała być zupełnie inna.
- Historia zalewu ma swój początek już w latach 60. Wtedy to zaczęto opracowywać kompleksowy plan nawodnień i gospodarki łąkowej w dolinie rzeki Luciąży. To były czasy, kiedy rolnictwo było bardzo preferowane, zwłaszcza łąkarstwo. Gmina Rozprza była swego czasu zagłębiem mleczarskim, ponieważ posiadała duże kompleksy łąk. Produkcja mleka na naszym terenie była bardzo wysoka. Stąd w latach 60. zrodził się pomysł zbiornika retencyjnego. Kiedy powstała kopalnia w Bełchatowie, stworzono projekt całego systemu sztucznych zbiorników wodnych. W pierwotnym planie takich zbiorników miało być kilkanaście. Powstał jeden. W Cieszanowicach. Jego budowę zaczęto w 1986 r. Oddano do użytku dopiero w 1998 r. W tych latach nie było mowy o rekreacji. Miał on pełnić funkcję retencyjną z przeznaczeniem na nawadnianie użytków zielonych - opowiada Ryszard Witek.
Dalsze losy zalewu potoczyły się zupełnie inaczej. Rekreacja stała się główną funkcją zbiornika wodnego. Wójt Rozprzy żałuje, że gmina nie dysponuje ziemią w okolicy wody. Przyznaje, że swego czasu miał plan wykorzystania fragmentu tych rekreacyjnych przestrzeni.
- Kiedy objąłem funkcję wójta, to widziałem potrzebę generalnego planu zagospodarowania tego terenu. Chciałem stworzyć strefę budownictwa rekreacyjnego. Jednak ówczesna rada gminy nie poparła tego pomysłu. Jeśli dziś chciałbym jako wójt wykupić tam tereny dla gminy i stworzyć tam całą infrastrukturę, czyli wodociągi, kanalizację, drogi i place parkingowe, to ten pomysł nie spotkałby się z aprobatą Rady. Mieszkańcy gminy mogliby mnie spytać, dlaczego inwestuję w teren, z którego będą korzystać turyści, zamiast zająć się pilniejszymi wydatkami gminy? Z resztą takie plany wiązałyby się z wielomilionowymi wydatkami - tłumaczy wójt gminy.
Śmieci niczyje
Mimo że gmina nie posiada terenów w pobliżu zalewu, stara się nie być obojętna na to, co dzieje się wokół niego.
- Od dwunastu lat w sezonie letnim wysyłamy do Cieszanowic pracowników interwencyjnych, którzy sprzątają teren wokół wody. Ustawiliśmy też kontenery na śmieci i ponosimy tego koszty. Strażacy za własne pieniądze kupili łódkę, która między innymi służy do patrolowania tego akwenu. Poza tym lada dzień zostanie zakończona budowa drogi dojazdowej do Cieszanowic wraz z chodnikiem o szerokości dwóch metrów - mówi Ryszard Witek.
Jedni plażowicze narzekają na duże ilości śmieci, inni na brak budek z żywnością i wypożyczalni sprzętu wodnego. Jaka jest przyczyna nieobecności handlujących na tym terenie?
- Wędzimy ryby i sprzedajemy je. W swojej ofercie mamy też kiełbasę, kaszankę, napoje itp. Jestem tutaj dopiero drugi weekend. Klienci są, ale jest problem z właścicielem tego terenu. Nie wiem, gdzie go szukać. Nie mam pojęcia, do kogo należy działka, na której stoję. Byłem w gminie, ale nie miałem tam z kim rozmawiać. Stoję i czekam. Jak ktoś przyjdzie, to będę miał okazję z tą osobą porozmawiać - mówi Krzysztof z Sulejowa.
- Tak w ogóle teren jest świetny, woda czysta i można tu odpocząć. Dlatego w weekendy tu pracujemy, a w tygodniu z żoną i dziećmi odpoczywamy - dodaje Krzysztof.
O tym, że teren wokół zbiornika w Cieszanowicach jest dużo atrakcyjniejszy od podobnych miejsc w okolicy, mówi Tomasz, który właśnie tutaj, po to, by odpocząć, przyjechał z Częstochowy.
- Przyjeżdżam tu dwa razy w roku, by odpocząć, wędkować. Przebywam tu tylko w dni powszednie, kiedy jest cisza i spokój. W weekendy, kiedy napływają tłumy, wyjeżdżam. Największe zalety tego terenu to spokój, cisza, czysta woda, płytka (mogę pozwolić synowi się bawić na brzegu). Szkoda tylko, że często jest tu dużo śmieci - mówi Tomasz z Częstochowy.
O tym, że turyści zostawiają tu mnóstwo zanieczyszczeń, najlepiej wie pan Edward, który wraz z kolegami co najmniej raz w tygodniu sprząta ten teren.
- Ludzie śmiecą bardzo. Sprzątamy w sezonie raz w tygodniu i zawsze mamy dużo pracy - mówi Edward, pracownik interwencyjny z gminy Rozprza.
Raj dla wędkarzy
Zbiornik Cieszanowice to także raj dla wędkarzy. Łowią o każdej porze roku.
- Najczęściej jestem tu wiosną, kiedy jeszcze nie ma zbyt dużo ludzi. Jakie ryby łowię? Tutaj głównie płotki. Dziś złowiłem chyba piętnaście sztuk. Chętnie tu przyjeżdżam, ale czasem ludzie zostawiają tu tyle śmieci, że nie można na to patrzeć - mówi Marian z Tomaszowa.
- Lubię tu przyjeżdżać z dziadkiem, bo jest tu czysta woda, czystsza niż u nas i kiedy tylko jest ciepło, to kąpię się tu - mówi Szymon, wnuczek Mariana.
***
Jest woda, są turyści i zielone tereny. Idealne miejsce na rekreację. Okazuje się, że na tę „legalną" wypoczywający w najbliższym czasie nie mają co liczyć. Jedyna nadzieja na rozwój terenu leży w prywatnych przedsiębiorcach. Kilka dni temu pojawiły się nawet pierwsze sygnały przedsiębiorczości. Za postój na drodze właściciel terenu liczył sobie po 5 zł.
Ewa Tarnowska