Ciężko o odszkodowanie
- W dniu 19 maja zaparkowałem samochód marki Skoda na parkingu przy ulicy Słowackiego 86/88, w miejscu mającym bezpośredni styk z zielenią porastającą obszar między parkingiem a wieżowcem. Wychodząc do pracy, o godzinie 13.00, zauważyłem uszkodzenia na pojeździe (świeżo obite tylne lewe drzwi). W międzyczasie na tym obszarze prowadzone było koszenie trawy (bezpośrednio przy parkingu). O zaistniałym zdarzeniu powiadomiłem policję, która ustaliła osobę odpowiedzialną za koszenie trawy. Szkoda została stwierdzona na miejscu zdarzenia - opowiada pan Cezary. - I co z tego, jak do tej pory odszkodowania nie uzyskałem - dodaje.
Wykonawca prac na trawniku oświadczył na piśmie, że do uszkodzenia samochodu doszło podczas koszenia trawy. - Spod wirującej głowicy tnącej wyleciał kamień, uderzając w tylne drzwi zaparkowanego samochodu. Pracownik, który był sprawcą szkody, jest przeszkolony w zakresie obsługi kosiarki, a maszyna posiadała fabrycznie zamontowane osłony. Upoważniam jednocześnie firmę ubezpieczeniową do zapłaty za wyrządzoną szkodę z naszej polisy ubezpieczeniowej - czytamy w ostatecznej decyzji firmy odpowiedzialnej za szkodę. Co na to ubezpieczyciel? - Odszkodowanie, jak najbardziej - wypłacić chce, ale tłumaczy, że nie może. - Czekamy, aż ubezpieczony dostarczy niezbędną dokumentację w tej sprawie. Mimo monitów nie uzyskaliśmy jej. W związku z tym nie jest możliwe zaspokojenie zgłoszonych roszczeń - co nie pozwala na wypłatę odszkodowania - można przeczytać w pismach firmy ubezpieczeniowej skierowanych do poszkodowanego.
Firma kosząca trawę na osiedlu Belzacka twierdzi, że nie wie, o jakie dokumenty może chodzić firmie ubezpieczeniowej. - Wszystko dostarczyliśmy i nie mam pojęcia, czego od nas chce firma ubezpieczeniowa - mówi właściciel firmy - pan Marek. Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że może chodzić o kartę pracownika (włącznie z odbytymi przez niego szkoleniami), za którego sprawą samochód został uszkodzony.
Czy to duży problem?
Zbigniew Krasiński, wiceprezes Piotrkowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej nie przypomina sobie, aby podobne zdarzenia często miały miejsce na terenie spółdzielni. - To naprawdę sporadyczne przypadki. W tamtym roku mieliśmy na pewno jeden. Poszkodowany zgłosił się do nas, a firma ubezpieczeniowa bez zbędnych komplikacji wypłaciła należną kwotę. Muszę przyznać, że mnie spotkała podobna historia. Podczas jazdy samochodem w szybę uderzył kamień spod głowicy kosiarki. Właściciel firmy przyjechał na miejsce i zapłacił za nową szybę w zakładzie, gdzie od razu mi ją wymienili. Było szybko i bez nerwów - przyznaje prezes Krasiński.
Okazuje się, że na terenie drugiej, dużej piotrkowskiej spółdzielni incydentów „spod kosiarki" nikt sobie nie przypomina. - Takich zgłoszeń jeszcze nie mieliśmy - stwierdza Władysław Michalak, zastępca prezesa ds. technicznych Spółdzielni im. J. Słowackiego.
***
Uszkodzenie samochodu może spotkać każdego z nas i niekoniecznie obejdzie się bez nerwów. Podobnych sytuacji jest w mieście na szczęście niewiele. Być może solidność koszących zminimalizowałaby jeszcze bardziej ryzyko uszkodzeń samochodów.