Dla Magdaleny Zawadzkiej, wówczas jeszcze studentki warszawskiej PWST obraz Passnedorfera była czwartym filmem w jej karierze i jednym z ośmiu nakręconych przez aktorkę jeszcze w czasie nauki aktorskiego zawodu. W „Niedzieli sprawiedliwości” Magdalena Zawadzka zagrała młodą i atrakcyjną dziewczynę, która skrywa tajemnicę. Zaskakującą tajemnicę. Jest nie tylko, utrzymanką, ale i wspólniczką niejakiego dyrektora Markowskiego, mężczyzny znacznie od niej starszego, prowadzącego mocno podejrzane interesy. Jakby tego było mało w jej bohaterka zaczyna fascynować prokuratora prowadzącego śledztwo w sprawie Markowskiego...
¾ filmu to Piotrków
U Jerzego Passendorfera Piotrków zagrał bliżej nieznane prowincjonalne miasteczko, miejsce dobrowolnej, zawodowej „zsyłki” głównego bohatera, prokuratora Derugi. Jak już wspomnieliśmy zdjęcia do „Niedzieli sprawiedliwości” w Piotrkowie rozpoczęły się latem 1965 roku. Nad Strawą ekipa filmowa pod kierunkiem Jerzego Passendorfera zrealizowała większość zdjęć plenerowych dramatu. Oczywiście przed kamerą po raz kolejny zagrała piotrkowska Starówka. Na swoje potrzeby filmowcy zaadaptowali trzy z czterech pierzei Rynku, wschodnią, południową i północną. Słynna kamienica kasztelańska spod numeru 7, zwana również z racji istnienia tu w 1863 roku carskiego więzienia cytadelą, zagrała u Passendorfera hotel „Pod Orłem”, miejsce zakwaterowania Derugi. Z kolei obok znanego piotrkowskiego sklepu jubilerskiego, w kamienicy pod numerem 5, zlokalizowali filmowcy zakład fryzjerski, wątek ściśle związany z przeszłością wojenną głównego bohatera.
Natomiast kamienica Okulickich oznaczona numerem 10, w Niedzieli sprawiedliwości została siedzibą filmowej Prokuratury Powiatowej.
Udział piotrkowskiej Starówki w dramacie Niedziela sprawiedliwości nie ograniczał się tylko i wyłącznie do staromiejskiego Rynku. W scenach pasażowych pojawiają się również i przyrynkowe uliczki, m.in. Konarskiego, Pijarska, Łazienna Mokra, plac Czarnieckiego oraz skwer przy kamiennych schodkach.
Fragment z ulicy Pijarskiej, rozmowa Zawadzkiej z Chamcem przy kościele oo.jezuitów
Jednym z najbardziej rozpoznawalnych piotrkowskich obiektów, jaki pojawia się w kadrach Niedzieli sprawiedliwości jest Dom Nauczyciela przy ulicy Sienkiewicza nr 18. Wzniesione zaledwie dwa lata wcześniej niż nad Strawą pojawiła się ekipa Jerzego Passendorfera lokum piotrkowskiego oddziału ZNP przez filmowców na potrzeby obrazu zostało przemianowane na nowoczesną kawiarnię, ulubione miejsce spotkań niegrzecznej młodzieży. Zamiast napisu „Dom nauczyciela” nad wejściem do budynku na ekranie widnieje wielki neon „Capri”.
W 31 minucie filmu w Niedzieli sprawiedliwości ma również swój debiut filmowy kino „Hawana”.
Nocny plener z Domem Nauczyciela i
Fragment z Domem Nauczyciela i kinem Hawana- sceny dzienne
Ogólnie rzec biorąc twórcy Niedzieli sprawiedliwości wybierając Piotrków na plener swego filmu całkiem nieźle przysłużyli się trybunalskiemu grodowi. Dlaczego? Piotrków na ekranie u Passendorfera pojawia się praktycznie przez cały czas trwania filmu. Głowny bohater obrazu, prokurator Deruga po przyjeździe do nowego miejsca pracy wraz ze swoim lokalnym zastępcą, niejakim Kurkiem, wybiera się w przejażdżkę po mieście. Obaj mężczyźni podróżują odkrytym Łazikiem. Za ich plecami w tle widz może obserwować codzienne życie ówczesnego Piotrkowa. Pojawiają się kadry z ulicy Stroczyńskiego, Słowackiego, z miejskiego bazaru przy Hali Targowej, nowo budowanego osiedla Piastowskiego. Co uważniejszy widz od razu wyłapie, że w krajobrazie tego ostatniego brakuje pierwszych piotrkowskich drapaczy chmur. To, co odróżnia je od kadrów z innych filmów, to fakt, że zdjęcia te są jak najbardziej naturalne, w żaden sposób nieustawione. Jest to po prostu dokumentalny zapis z ulic miasta i życia jego mieszkańców. Jednym słowem prawdziwa gratka nie tylko dla piotrkowskich historyków. A jeszcze większa dla tych, którzy rozpoznają siebie lub kogoś z bliskich bądź znajomych w filmowych kadrach.
Fragment filmu jak Chamiec jedzie łazikiem (z początku filmu)
Trzy filmy w trzy miesiące
Warto jeszcze wspomnieć, że „Niedziela sprawiedliwości” była trzecim filmem jaki w 1965 roku zrealizowano w Piotrkowie. Począwszy od maja do lipca owego roku nad Strawą praktycznie gdy jedna ekipa filmowa kończyła pracę natychmiast pojawiała się kolejna. Przed Jerzym Passendorferem w Piotrkowie kręcili- maju Janusz Morgensterm dramat wojenny „Potem nastąpi cisza”, w czerwcu Julian Dziedzina komedię futbolową „Święta wojna”.
Wywiad z Magdaleną Zawadzką
Najważniejsza jest osobowość i zawodowstwo
Co nowego słychać u Magdaleny Zawadzkiej? Film, telewizja czy teatr? Co dziś Panią bardziej „absorbuje”?
Magdalena Zawadzka: Najwięcej pracy mam w Teatrze „Ateneum”, gram w pięciu spektaklach: „Prezentacje”, „Małe zbrodnie małżeńskie”, „Chwile słabości”, „Stacyjka Zdrój” i „Klan wdów”.
Będąc jeszcze studentką warszawskiej PWST zagrała Pani m.in. w filmie Jerzego Passendorfera „Niedziela sprawiedliwości”, w którym partnerował Pani Krzysztof Chamiec, i do którego zdjęcia powstawały w Piotrkowie Trybunalskim. Czy pamięta Pani coś z tego planu filmowego?
Pamiętam urok tego miasta, jego cudowne uliczki i stare domy. Nigdy później niestety nie odwiedziłam Piotrkowa.
Z Piotrkowa pochodził aktor Mariusz Dmochowski, który zagrał m.in. w „Panu Wołodyjowskim”, czy miała Pani możliwość poznać go bliżej?
Tak. Bardzo go lubiłam, i jako wybitnego aktora i jako człowieka.
Skąd w ogóle zrodził się w Pani głowie pomysł na aktorstwo?
Chciała uciekać w wyobraźni w inny świat.
Jak Pani sądzi czy uroda i zgrabna sylwetka pomogła Pani w jakiś sposób w zaistnieniu w filmie i w zdobyciu sympatii publiczności? Wszak początki Pani kareiry przypadły na czasy gdy na ekranie królowały piękne dziewczyny, czy to Pola Raksa, Barbara Brylska, Teresa Tuszyńska
Nie wiem. Myślę, że najważniejsza jest osobowość i zawodowstwo
Teatr Dramatyczny, Teatr Polski, Ateneum, Teatr Scena Prezentacje, z którą z tych scen teatralnych czuje się Pani najbardziej związana? Z Ateneum?
Kiedyś z Dramatycznym, dziś z pewnością z Ateneum.
W Pani książce „Kij w mrowisko” czytelnicy mogą poznać Panią jako podróżniczkę, który z zakątków świata zrobił na Pani największe wrażenie, gdzie najchętniej Pani wraca bądź chciałaby wrócić?
Chętnie wracam wszędzie. Marzę o powrocie do Afryki.
Czy zdarzyła się w Pani zawodowej karierze rola, którą bardzo chciała Pani zagrać a nie udało się?
Nigdy o nic nie walczyłam i nie marzyłam o rolach, które dostawałam. Zawsze to były niespodzianki.
Od śmierci Pani męża Gustawa Holoubka, wspaniałego aktora, minęło niedawno dwa lata - czy udało się już Pani oswoić z jego nieobecnością w Pani życiui codziennym?
Nie, nie, i jeszcze raz nie.
Chciałam jeszcze zapytać o Pana Gustawa Holoubka- Maria Bojarska, żona Tadeusza Łomnickiego, w książce poświęconej jego życiu, napisała o antagonizmie jaki istniał pmomiędzy Pani mężem a Tadeuszem Łomnickim, i że owa antypatia wynikała z poglądów politycznych- Pani mąż był w opozycji do ówczesnej władzy, z kolei Łomnicki nie ukrywał swych lewicowych poglądów. Czy rzeczywiście istniał taki niepisany konflikt, patrząc na obu, zwłaszcza we wspólnych scenach w „Lawie” Tadeusza Konwickiego, trudno w to uwierzyć?
Rzeczywiście, poglądy zarówno na politykę jak i aktorstwo mieli różne, ale nigdy nie zauważyłam ze strony Gustawa niechęci w stosunku do Tadeusza. Wprost przeciwnie. Wielokrotnie proponował mu nawet współpracę, ale Tadeusz nigdy nie skorzystał z tej oferty.
Agawa