- Wprowadzając bezpłatną komunikacje, nadal będziemy musieli zapewnić mieszkańcom większą liczbę autobusów. To oznacza oczywiście konieczność dopłacania do utrzymania naszej działalności, przez całe społeczeństwo. Płaciłyby nie tylko osoby, które korzystają z tej komunikacji - mówi Zbigniew Stankowski, prezes MZK w Piotrkowie Trybunalskim.
Bezpłatna komunikacja dla pasażerów polega na tym, że gmina dopłaca do kosztów jej utrzymania. - W latach 2015-2017, piotrkowski samorząd łożył na komunikację około 7,5 mln. Wpływy z biletów wynosiły zaś około 4 mln zł. Realizowaliśmy wówczas około 1,7 mln wozokilometrów. Dzisiaj więcej mieszkańców porusza się własnymi pojazdami, a to oznacza niewielkie ograniczenie naszych usług, do 1,55 mln wozokilometrów. Niestety miasto dopłaca obecnie do komunikacji więcej niż kilka lat temu. Mowa o 80% kosztów utrzymania. Wpływy z biletów spadły do 20%. Kwotowo, z pełnej kwoty 10 mln zł, jedynie 2 mln zł zarabiamy na biletach. Moim zdaniem komunikacja w Piotrkowie jest prawie darmowa. Normalny bilet kosztuje 2,60 zł, a jeśli ktoś zdecyduje się na wykupienie przejazdów okresowych, wówczas płaci 90 zł, co oznacza, że za około 3 zł dziennie może jeździć bez ograniczeń. Myślę, że to niemal za darmo – dodaje prezes Stankowski.
W Piotrkowie całkowicie za darmo mogą jeździć seniorzy, dzieci, które nie ukończyły 4 roku życia oraz osoby niepełnosprawne w stopniu znacznym. Szef piotrkowskiego MZK uważa, że pewna forma zapłaty jest mimo wszystko potrzebna, ponieważ jego zdaniem, gdy usługa jest społeczeństwu oferowana za darmo, wówczas często się jej nie szanuje. Obawia się, że w takim przypadku dochodziłoby do częstszych dewastacji taboru. Zauważa również, że przekazanie miejskich pieniędzy na rzecz bezpłatnych przejazdów, odbiłoby się na innych zadaniach samorządu. Mniejsze środki pozostałyby na budowę dróg czy mieszkań.
współpraca: Julita Sońta