- Z założenia wakacje kredytowe powinny polegać na tym, że na okres 3 miesięcy mamy zawieszony obowiązek spłat. W tym czasie nie mamy naliczanych żadnych opłat, prowizji, z wyjątkiem opłat za ubezpieczenie, które mamy przy okazji tego kredytu wykupione – wyjaśniał na antenie Strefy FM Bartłomiej Krasiński, miejski rzecznik konsumenta w Piotrkowie Trybunalskim. - Z tych wakacji możemy skorzystać, jeżeli w związku z epidemią utraciliśmy główne źródło dochodu, czyli krótko mówiąc, straciliśmy pracę. Tak wygląda zasada, ale - znając niechęć banków do tracenia zarobku – obawiam się, że banki mogą robić problemy. Mogą na przykład dociekać, czy na pewno utrata pracy nastąpiła z powodu epidemii, czy na pewno nie mamy, z czego spłacać kredytu. To na pewno nie powinno nas zniechęcać do składania wniosku. Jeżeli złożymy wniosek i później będziemy podpisywać dokumenty w banku, powinniśmy być bardzo uważni, czy aby na pewno bank zastosował się do wszystkich ustawowych wymogów, czyli czy na pewno będziemy zwolnieni z wszystkich opłat.
Pamiętajmy też, że zawieszenie spłat wiąże się z wydłużeniem okresu kredytowego. I w tym przypadku należy dokładnie sprawdzić czy bank nie pobierze odsetek za dodatkowe miesiące.