Polska tracąc niepodległość w roku 1795 była monarchią konstytucyjną, a najwyższą władzę w kraju sprawował król. Po 123 latach zaborów, 7 października 1918 roku, Rada Regencyjna ogłosiła niepodległość kraju, a kilka dni później, 11 listopad przekazała kontrolę nad wojskiem Józefowi Piłsudskiemu, który później został tymczasowym Naczelnikiem Państwa, by ostatecznie uzyskać pełnię władzy jako Naczelnik Państwa. Ówczesne elity polityczne stanęły w obliczu dylematu – czy wolna Polska powinna ponownie stać się monarchią, czy jednak przyjąć ustrój republikański… Ostatecznie zdecydowano się na drugą opcję, której naturalną konsekwencją była konieczność uchwalenia konstytucji, która stworzyła urząd prezydenta.
Po trwającym blisko 4 lata okresie walki o granice i przyjęciu Konstytucji marcowej w 1921 roku można było przystąpić do pierwszych w historii naszego kraju wyborów prezydenta. Warto podkreślić, że w okresie II RP „pierwszy obywatel” nie był wybierany przez ogół obywateli w wyborach powszechnych, ale przez Zgromadzenie Narodowe. Kolejną ciekawostką jest kwestia praw wyborczych w dwudziestoleciu międzywojennym – pełnoletnim stawało się w wieku 18 lat, ale głosować można było dopiero po ukończeniu 21. Miało to związek z obowiązkową służbą wojskową i uniemożliwieniem wywierania politycznych nacisków na młodych żołnierzach. Przypomnijmy także, że prawa wyborcze w Polsce już wtedy uzyskały kobiety, jako jednym z pierwszych krajów w Europie (panie najpóźniej otrzymały prawo głosowania w Szwajcarii, w latach 60-tych).
Pierwsze wybory prezydenckie odbyły się 9 grudnia 1922 roku. Do rywalizacji przystąpiło pięciu kandydatów, wysuniętych przez różne obozy polityczne, wśród nich Gabriel Narutowicz, popierany przez PSL „Wyzwolenie”. W kolejnych turach głosowania odpadał kandydat z najmniejszym poparciem. Narutowicz nie należał do faworytów, a w pierwszej turze uzyskał przedostatni wynik. Nie miał on jednak wyraźnego negatywnego elektoratu oraz wzbudzał najmniejsze kontrowersje i ku zaskoczeniu wszystkich, w ostatnim głosowaniu uzyskał 56% poparcia i został pierwszym w historii naszego kraju prezydentem.
Niestety Narutowicz pełnił funkcję tylko przez 5 dni, a jego losy zakończyły się tragicznie. Spór polityczny w kraju był bardzo ostry, odbywały się liczne demonstracje, w których ścierali się ze sobą zwolennicy różnych ugrupowań. Prezydenta zaatakowano pierwszy raz w drodze do Sejmu na zaprzysiężenie – obrzucono go śniegiem zmieszanym z końskimi odchodami, dostawał także listy z pogróżkami. Eskalacja przemocy wobec Narutowicza sięgnęła zenitu 16 grudnia, kiedy podczas wizyty w galerii „Zachęta”, został zastrzelony przez powiązanego z Narodową Demokracją, niestabilnego emocjonalnie malarza, Eligiusza Niewiadomskiego.
Po zabójstwie Narutowicza, jego obowiązki przejął marszałek Sejmu Maciej Rataj. 20 grudnia odbyły się kolejne wybory, w których zwyciężył wysunięty przez PSL „Piast” Stanisław Wojciechowski. Stanowisko głowy państwa sprawował do 15 maja 1926. Jego prezydentura nie zakończyła się tak dramatycznie jak Narutowicza, ale równie spektakularnie… Wojciechowski w wyniku przewrotu majowego, przeprowadzonego przez Piłsudskiego zrezygnował z funkcji oraz aktywnej działalności politycznej.
Na scenę ponownie wkroczył marszałek Maciej Rataj, który znowu przejął obowiązki głowy państwa. Zgromadzenie Narodowe najpierw chciało powierzyć prezydenturę Piłsudskiemu, jednak nie przyjął on funkcji. Dzień później, czyli 1 czerwca 1926 roku, po wysunięciu jego kandydatury przez Piłsudskiego, wybory wygrał nieznany szerzej naukowiec, Ignacy Mościcki. W dobie programu 500+ warto przypomnieć ciekawy program prorodzinny trzeciego prezydenta II RP, który polegał na tym, że Mościcki zostawał ojcem chrzestnym 7-go dziecka w każdej rodzinie, tym samym dorobił się kilkuset chrześniaków. Zyskiwali oni prawo do bezpłatnej nauki w Polsce i za granicą, darmowe przejazdy komunikacją publiczną, a także książeczkę PKO z wkładem w wysokości 50 zł.
Mościcki sprawował urząd, aż do roku 1939 i zgodnie z tradycją II RP również zakończyło się to dramatycznie. Prezydent po wybuchu wojny i wkroczeniu sowietów do Polski, 17 września przekroczył granicę z Rumunią, gdzie został internowany. Zgodnie z konstytucją kwietniową mógł wskazać swojego następcę. Wyznaczył Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego - ówczesnego Ambasadora RP w Rzymie, jednak decyzja została zablokowana i dopiero 30 wrześnie skutecznie zrezygnował z prezydentury.
Następcą Mościckiego został Władysław Raczkiewicz, stając się pierwszym Prezydentem RP na uchodźstwie. Drugim był August Zalewski, później w wyniku sporu kompetencyjnego i problemu z wyborem następcy, zamiast urzędu prezydenta działała tzw. Rada Trzech, a od 1972 roku prezydenturę kolejno sprawowali: Stanisław Ostrowski, Edward Bernard Raczyński, Kazimierz Sabbat oraz Ryszard Kaczorowski, który w 1990 roku przekazał swe obowiązki oraz insygnia władzy państwowej II RP (w tym Proporzec prezydencki – na zdjęciu) Lechowi Wałęsie.
Równolegle obok rządu na emigracji, zaczęły się formować władze krajowe. Od ostatniego dnia grudnia 1944 roku, aż do 1947 roku Bolesław Bierut pełnił funkcję Prezydenta Krajowej Rady Narodowej, a później Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. W 1952 roku uchwalono Konstytucję PRL, która likwidowała urząd prezydenta, zastępując go Radą Państwa z przewodniczącym na czele. W 1989 roku zlikwidowano ją, a na Prezydenta PRL wybrano Wojciecha Jaruzelskiego.
Po zmianie nazwy państwa na Rzeczpospolita Polska, funkcję głowy państwa sprawował dalej Wojciech Jaruzelski, aż do pierwszych demokratycznych, wolnych i powszechnych wyborów w historii naszego kraju, które odbyły się 25 listopada (I tura) i 9 grudnia (II tura) 1990 roku.
Chęć startu w wyborach wyraziło aż 16 kandydatów, ale wymagany próg 100 tys. podpisów poparcia przekroczyło tylko 7 z nich. Po pierwszej turze w finałowym starciu stanęli naprzeciwko siebie – przewodniczący NSZZ „Solidarność” Lech Wałęsa oraz zupełnie „egzotyczny” kandydat, prowadzący interesy w Ameryce Północnej i Południowej biznesmen, a także przewodniczący Libertariańskiej Partii Kanady Stanisław Tymiński. Bezapelacyjnym zwycięzcą elekcji została legenda Solidarności, uzyskując ponad 74% wszystkich głosów.
Kolejne wybory to rok 1995 i starcie wywodzącego się z antykomunistycznej opozycji Wałęsy oraz byłego działacza PZPR, Aleksandra Kwaśniewskiego. Zwycięzcą okazał się ten drugi, uzyskując nieco ponad 51% poparcia. Wiele osób twierdzi, że kluczowa dla zwycięstwa Kwaśniewskiego była przedwyborcza debata, transmitowana w radiu i telewizji, podczas której urzędujący prezydent odmówił podania ręki rywalowi, kwitując to słowami „Panu to ja mogę nogę podać”. 5 lat później najpoważniejszymi rywalami Kwaśniewskiego byli Andrzej Olechowski i Marian Krzaklewski. Wybory zakończyły się gładkim zwycięstwem i reelekcją urzędującej głowy państwa, jako jedyny raz w historii III RP już w pierwszej turze.
2005 rok to koniec pewnej epoki i rywalizacji pomiędzy politykami wywodzącymi się z dawnej opozycji antykomunistycznej, a spadkobiercami dawnej PZPR i jednocześnie początek, dobrze nam znanego i trwającego do dziś konfliktu pomiędzy dwoma stronnictwami „postsolidarnościowymi”. W następnych wyborach wygrywali kolejno: Lech Kaczyński (2005), Bronisław Komorowski (2010) oraz urzędująca głowa państwa Andrzej Duda (2015). Po tragicznej śmierci Kaczyńskiego obowiązki głowy państwa tymczasowo pełnili marszałkowie Sejmu i Senatu: Bronisław Komorowski, Bogdan Borusewicz oraz Grzegorz Schetyna. Kto wygra starcie wyborcze AD 2020 i uzupełni poczet prezydentów polskich? Dowiemy się już wkrótce...
Wyrazy podziękowania dla prof. UJK dra hab. Marka Dutkiewicza z Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych na piotrkowskiej filii Uniwersytetu Jana Kochanowskiego za konsultację naukową i korektę artykułu.