Chyba najważniejszą zmianą jaka czeka osoby chcące skorzystać z usług lokali jest zakaz siadania przy jednym stoliku osób innych, niż rodzina czy najbliżsi. Niemieszkające razem osoby mogą wspólnie siedzieć przy jednym stoliku tylko przy zachowaniu odległości 1,5 m od siebie i nie siadaniu naprzeciwko. Restauratorzy zaznaczają, ze nie mają prawa sprawdzać stopnia pokrewieństwa pomiędzy klientami i martwią się kto będzie ponosił konsekwencje ewentualnego łamania przepisów, właściciele czy sami goście. Jakie inne regulacje wprowadzono?
- Pomiędzy stolikami musi być zachowana odległość dwóch metrów, czyli po prostu co drugi będzie dostępny dla gości. Zamontowaliśmy pleksę oddzielającą obsługę od klientów, mniej osób może teraz wejść do lokalu. Każde stanowisko po wizycie klienta musi być zdezynfekowane, wymuszona jest obsługa kelnerska przy stoliku, czyli nie może być tzw. samoobsługi. Jest także sporo innych detali jak to, że musimy każdorazowo indywidualnie podawać sztućce, a na stołach nie może stać sól czy pieprz. Na pewno będą mniejsze obroty niż w ubiegłych latach –mówi Artur Lisowski z Pubu Gaza.
Obsługa musi korzystać z rękawiczek i maseczek ochronnych, ale klient będzie mógł je zdjąć kiedy usiądzie przy stole. W lokalach będą rozstawione płyny dezynfekcyjne, a z toalet znikną suszarki do rąk, które zastąpią papierowe ręczniki. Wytyczne sanitarne zalecają także umieszczenie w restauracjach poziomego oznakowania, które ma pomagać zachować odpowiednie odległości między gośćmi.
Niskich obrotów i nierentowności obawiają się wszyscy restauratorzy. Jak zaznaczają miejsc w lokalach i ogródkach będzie wyraźnie mniej niż w zeszłym roku, bo zaledwie 50%, a przy odwiedzinach tylko indywidualnych klientów i przestrzeganiu wszystkich obostrzeń efektywnie może być ich nawet 20%. Jeśli potrwa to zbyt długo obawiają się, że nie będzie możliwości utrzymania zatrudnienia z ubiegłych lat.
W związku ze wzrostem cen produktów spożywczych, a także koniecznością zapewnienia bezpieczeństwa gościom i korzystania z dużych ilości środków ochronnych, których koszt wzrósł nawet pięciokrotnie od początku epidemii, można spodziewać się trochę wyższych cen w lokalach.