To szlachetna, a przy tym niezwykle prosta inicjatywa. Idea społecznych lodówek narodziła się w Niemczech, ale od kilku lat popularna jest również w polskich miastach. Pierwsza stanęła w naszym kraju w stolicy przed 3 laty. Ich liczba szybko rośnie. Dziś w samym tylko Wrocławiu jest ich już 20. W Piotrkowie na razie jedna. Społeczna lodówka pod koniec listopada 2019 roku stanęła przy sklepie Groszek (skrzyżowanie ulic Słowackiego i Kołłątaja). To wspólna inicjatywa parafii św. Jana Pawła II i Stowarzyszenia Chleba Naszego. – To pierwsza taka lodówka w Piotrkowie, ale mam nadzieję, że nie ostatnia – mówił w listopadzie Piotr Kowalski ze Stowarzyszenia Chleba Naszego. – Można do niej włożyć wszystko to, co zjedlibyśmy sami. Nie przynośmy tutaj produktów, które są nadpsute, nieświeże, po terminie przydatności, nie przynośmy też czegoś, co nie nadaje się do spożycia bezpośrednio po wyjęciu z tej lodówki, czyli np. surowe mięso czy jajka odpadają. Mogą być jogurty, serki, pieczywo, owoce, wszystko, co można wyjąć i od razu zjeść.
Korzystać mogą nie tylko bezdomni, ale też osoby starsze, chore, które rzadko wychodzą z domu. Kto naprawdę korzysta. - Lodówka się sprawdza, pokazał mi to czas kolędowania – mówi ks. Jacek Tyluś, proboszcz parafii Św. Jana Pawła II w Piotrkowie. - Część naszej parafii wchodzi w skład dużego osiedla przy ul. Słowackiego i uliczkach przyległych. Opinie ludzi były pozytywne, byli wdzięczni za to, że nie musieli wyrzucać jedzenia po świętach. Kiedy w okresie świąt i tuż po przejeżdżałem ul. Kołłątaja rzeczywiście widziałem, że lodówka była potężnie zaopatrzona. Sygnałów od potrzebujących nie miałem, ale to chyba dobrze, bo lepiej, żeby to nikogo nie krępowało. Lodówka jest w widocznym miejscu, więc widać z ulicy, że coś w niej leży, a po chwili tego nie ma, tego właśnie początkowo najbardziej się obawiałem, żeby jedzenie tam nie zalegało.
Ksiądz Tyluś zaznacza, że z założenia nad społeczną lodówką nie można sprawować kontroli, tzn. sprawdzać, kto jedzenie przynosi, a kto zabiera. - Jeśli jedzenie miałoby być wyrzucone i zgnić w śmietniku, to lepiej niech weźmie je ktoś głodny, bez znaczenia kto. Jest taka zasada w regulaminie, by wziąć z lodówki tyle, ile naprawdę potrzebujemy – dodaje proboszcz.
Zdania mieszkańców na temat roli osiedlowej lodówki są podzielone. Wszyscy przyznają zgodnie, że inicjatywa z założenia jest szlachetna, ale… - Nie powiedziałabym złego słowa, ale jako mieszkanka osiedla po prostu widzę, kto zabiera jedzenie – mówi piotrkowianka. - Okoliczne żule, zwykli pijacy zrobili sobie tam stołówkę. Najczęściej widuję tam ludzi „zawodowo bezrobotnych”, ale wiecznie pijanych. Szczerze mówiąc, to osoba naprawdę uboga, rzeczywiście potrzebująca, nie pójdzie po pomoc, bo się wstydzi.
Sporo do powiedzenia ma również pani Katarzyna, prowadząca w bliskiej odległości od społecznej lodówki swój punkt usługowy. - Z przykrością przyznaję, że tam się dzieją cuda – mówi kobieta. - Ostatnio była taka sytuacja, kiedy z pracownikami usłyszeliśmy jakieś krzyki, wyszliśmy na ulicę, a tam jakiś pijak krzyczy do starszej kobiety, która stała przy lodówce: „Odejdź stamtąd, ty kur….!” Nie wiem, czy ta pani wkładała coś do lodówki, czy z niej wyjmowała, ale to było coś okropnego. Nie zareagowałam, bo po prostu się bałam. A jeśli wybiją mi szybę w zakładzie?
- Może ludzi trzeba jeszcze bardziej uwrażliwić, na przykład jakimś napisem na lodówce – komentuje tę sytuację ks. Tyluś. - Doświadczenie pokazuje, że osoby, które nadużywają alkoholu zrobią dosłownie wszystko, by zdobyć na niego pieniądze, niekoniecznie na jedzenie. Absolutnie nie bronię tych ludzi, ale to po prostu niemożliwe, by ktokolwiek przy tej lodówce stał i kontrolował. Mam nadzieję, że tacy ludzie nie zabierają jedzenia w nadmiarze, nie wyrzucają, że nie służy to na przykład jako towar wymienny na jakiejś melinie. Cel lodówki jest jeden – ma służyć ludziom, trochę na zasadzie perpetuum mobile.
Ile lodówek powinno stanąć w Piotrkowie? To kwestia otwarta. - Jeśli ktoś wyjdzie z taką inicjatywą, np. rada osiedla, to pomogę to zorganizować – dodaje proboszcz parafii Św. Jana Pawła II.
Mimo że na społecznej idei żerują niekoniecznie ci najbardziej potrzebujący, wydaje się, że inicjatywę warto rozwijać.
Mamy też dobrą wiadomość. Jak przekazał nam ks. Tyluś, wkrótce w zapełnianiu lodówki pomoże piotrkowski market Kaufland.