Rowerzystka jadzie drogą gminną, wyprzedza ją auto, które przejeżdza blisko rowerzystki. Kierująca rowerem wjeżdza w dziure, po czym wywraca się łamiąc noge. Sprawa zgłoszona do zarzadcy drogi i firmy ubezpieczeniowej. Firma odpisuje na 2 stronach a4, ale można by to napisać jednym zdaniem "kierujaca rowerem wjechała specjalnie w dziure po to aby złamać noge i domagać sie odszkodowania!" które nie pada, ale ubezpieczyciel wiadomo musi sie wykazać i polna ścieżka przez ogródek opisuje jak on widzi to co sie wydarzyło.
Wiadomo ubezpieczyciel kase za ubezpieczenie przyjmie, ale jak trzeba bedzie wypłcić to napisze ze sie nie należy. Na 10 osob poszkodowanych: 5 osob odpuści zgłaszanie wypadku, a 5 osob które zgłosi otrzyma odmowe. 3 osoby znowu odpuszcza bo ubezpieczyciel napisał ze sie nie nalezy, 1 osoba bedzie sama pisała odwołania, a ostatnia osoba z 10 pojdzie ze sprawa do sadu i wygra. I teraz pytanie czy firma ubezpieczeniowym nie opłaca sie pisania głupot w celu zniechecenia do dalszych działań. Druga sprawa firmy piszą że termin odwołania się lub odpwiedzi na ich pismo to 30 dni. Z kąd oni to biorą? Nie ma terminu w którym trzeba odpowiedzić na ich brednie!

90

Ja uszkodziłem auto na dziurze w drodze. Dostałem odszkodowanie za felgę i oponę. Ale sprawa była prowadzona przez autoryzowany serwis. Nie bawiłem się sam w naprawę. Zgłosiłem sprawę do Zarządu Dróg i pojechałem do serwisu na wycenę naprawy. Kosztorys wysłałem do firmy ubezpieczeniowej. Kasa przelana na konto serwisu, auto naprawione.

30

Brat się z nimi dochodził kilka lat temu. Za oponę, felgę i wahacz dostał...... UWAGA!!! 300 zł. Pani z Benefaktora nawet nie podjęła waki. Takie to odszkodowania od miasta

30