Dzwon bił w Piotrkowie przez kilka stuleci - od 1445 roku aż do II wojny światowej. - Piotrkowianie słuchali jego dźwięków przez prawie 500 lat, aż do chwili, gdy został przestrzelony prawdopodobnie przez żołnierzy Wermachtu. Postanowiliśmy wrócić do tej tradycji. To zadanie nie było proste, ale przeciwności są po to, żeby je pokonywać. Pierwszym naszym pomysłem był dzwon elektroniczny, ale jego koszt byłby ogromny. Dlatego zdecydowaliśmy się na maszynerię działającą w ten sposób, że specjalny młoteczek uderza w serce dzwonu. W innych miastach są hejnały czy kuranty, a my będziemy mogli pochwalić się dzwonem - powiedział jeden z inicjatorów przedsięwzięcia, Paweł Czajka.
- Tradycję trzeba szanować, a bicie dzwonu przypomina o dawnych wielkich wydarzeniach. Cieszę się, że znów można usłyszeć je w naszym mieście - dodała jedna z mieszkanek Piotrkowa.
Dzwon codziennie będzie bić dokładnie 9 razy na pamiątkę 9 lat panowania Władysława III Warneńczyka. To postać szczególna dla miasta, bo jego koronacja została potwierdzona na zgromadzeniu możnowładców i najwyższych duchownych kościoła polskiego, które odbyło się właśnie w piotrkowskiej Farze.