Całą sytuację zrelacjonowała nam synowa 63-letniej mieszkanki miasta: - Najwidoczniej zaczął się nowy sposób próby wyłudzenia - „na syna”. W czwartek moja teściowa przed godziną 13 otrzymała telefon od „syna”, prosił o pomoc, twierdził, że jest zatrzymany, bo rzekomo potrącił kobietę na pasach, a poszkodowana walczy o życie – opowiada kobieta. - Słuchawkę przejął jakiś „aspirant”, który powiedział teściowej, że syn jest zatrzymany, grożą mu 3 lata więzienia i jeżeli chce, by wrócił dziś do domu, potrzebna jest kaucja w wysokości 15 tysięcy. Niczego nieświadoma teściowa wypłaciła pieniądze, by pomóc synowi. Próbowałam dodzwonić się do męża, pechowo miał wyłączony telefon. Moja teściowa udała się z pieniędzmi pod podany adres (ul. Narutowicza 18), po pewnym czasie zorientowałyśmy się, że coś jest nie tak, ciągłe telefony od „prokuratora” z pytaniem, na jakiej ulicy teściowa się znajduje, w którym dokładnie jest miejscu, dały nam do myślenia. W końcu udało mi się dodzwonić do niczego nieświadomego męża, okazało się, że nadal jest w pracy. Teściowej kazałam schować się do najbliższego sklepu, po kilku minutach odebrał ją mąż, domniemany sprawca fikcyjnego wypadku. Apeluję o ostrożność! Nie wiadomo, jak ta sprawa mogła się zakończyć. W obliczu tragedii człowiek nie myśli rozsądnie.
Tego dnia piotrkowska policja otrzymała informacje o jeszcze dwóch podobnych przypadkach. Tym razem oszustom nie udało się osiągnąć celu.