Prokuratura w Parczewie prowadzi śledztwo w sprawie ewentualnego naruszenia praw pracowniczych przez jednego z podpiotrkowskich przedsiębiorców, który prowadzi firmę pieczarkarską także na terenie województwa lubelskiego.
- Prokuratura sprawą zajęła się po tym, jak w jednej z lokalnych gazet na Podlasiu ukazał się artykuł opisujący warunki, w jakich przyszło żyć i pracować kilkudziesięciu kobietom z Filipin, Sri Lanki i Ukrainy. - W ramach tego postępowania prokurator wystąpił do Państwowej Inspekcji Pracy o przesłanie dokumentów związanych z prowadzoną przez PIP kontrolą w firmie. Sprawą zajmują się także policjanci z KPP w Parczewie, którzy sprawdzają okoliczności opisane w artykule - poinformowała Beata Syk - Jankowska - rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Państwowa Inspekcja Pracy w Lublinie, która wspólnie z funkcjonariuszami Straży Granicznej prowadzi kontrolę w pieczarkarni, na razie ustaliła tożsamość zagranicznych pracownic. - Inspektorzy pracy stwierdzili, że przy zbiorze pieczarek pracuje 28 kobiet z Filipin, 7 ze Sri Lanki i kilka obywatelek Ukrainy. Na tym etapie kontroli nie ma podstaw do tego, żeby stwierdzić, że przy procedurach zatrudniania cudzoziemek doszło do nieprawidłowości, natomiast weryfikacja warunków, w jakich bytują, nie leży w kompetencjach PIP - tłumaczy zastępca okręgowego inspektora pracy w Lublinie Krzysztof Sudoł.
Henryka Gawrońska dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy zna sprawę i wyjaśnia, że także z piotrkowskim pośredniakiem kontaktowała się agencja pracy tymczasowej, w celu wyrażenia opinii na zatrudnienie obcokrajowców. Dyrekcja instytucji nie zgodziła się jednak na sprowadzenie cudzoziemców do zbioru pieczarek w podpiotrkowskim Michałowie. Być może dzięki temu kilkunastu pracowników z zagranicy nie podzieliło losu kobiet zatrudnionych w Parczewie.
Właściciel firmy nie udzielił w tej sprawie żadnego komentarza.