Tak właśnie resort chce walczyć z oszustwami polegającymi na przekręcaniu liczników w autach. Przepisy mają wejść w życie od stycznia przyszłego roku. Kara będzie też grozić wtedy, gdy właściciel samochodu nie zgłosi w stacji diagnostycznej wymiany licznika na nowy. Chodzi o liczniki dokonujące pomiaru w kilometrach i motogodzinach (ciągniki rolnicze, pojazdy wolnobieżne, wózki widłowe).
Kiedy diagnosta stwierdzi, że nowo zainstalowany licznik działa prawidłowo, przekaże do centralnej ewidencji pojazdów datę jego wymiany i stan z chwili sprawdzenia. Ta informacja jest ważna dla potencjalnego kupującego, który dzięki niej dowie się np., że w pojeździe były dokonywane naprawy, pozna też wskazania starego i nowego licznika. Dane o wskazaniach będą trafiać do centralnej ewidencji pojazdów, co pozwoli na kontrolowanie ich stanu technicznego. Czy skończy się cofanie liczników w samochodach?
- Jestem zwolennikiem wprowadzenia takich przepisów, bo to element walki z oszustwami, o których słyszał chyba każdy - mówił w radiowym Maglu Bartłomiej Krasiński, miejski rzecznik konsumentów w Piotrkowie. - Przy okazji przypominam, że osoba, która kupiła samochód, a posiada dowód, że cofnięto w nim licznik, może nie tylko złożyć reklamację, ale i powiadomić organa ścigania.
Fachowcy z branży motoryzacyjnej nie do końca wierzą w skuteczność nowych przepisów. Mówią, że cofnięcie licznika to nie jest jakaś specjalnie skomplikowana operacja. - Trwa kilkanaście sekund, a kosztuje niewiele. Obawiam się, że całkowicie tego procederu wyeliminować się u nas nie da, bo Polak zawsze coś wymyśli - powiedział w tej samej audycji Mariusz Perek, diagnosta jednej z piotrkowskich stacji.
Może zatem producenci powinni postarać się o wprowadzenie mechanizmów, które uniemożliwią ingerencję mechanika w licznik?