O komentarz poprosiliśmy posłanki z naszego regionu. - Słyszałam tę wypowiedź w jednym z programów publicystycznych. Powiem szczerze, że nie widziałam kogoś pod wpływem alkoholu na sejmowej mównicy. Według mnie to temat zastępczy. Jest tyle bieżących problemów do rozwiązania, chociażby protest lekarzy rezydentów. Traktuję wypowiedź Pawła Kukiza w kategorii żartu - mówi Elżbieta Radziszewska, posłanka ramienia Platformy Obywatelskiej.
Jeżeli przyjeżdżamy na sesję Sejmu to przyjeżdżamy do pracy, a wtedy wszyscy powinniśmy być trzeźwi. Absolutnie nie można spożywać alkoholu podczas wykonywania swoich obowiązków, a często trwa to od kilku do kilkunastu godzin. Pracujemy w komisjach, głosujemy na sali plenarnej. Sejm to szczególne miejsce, gdzie ustanawia się prawo, więc my sami powinniśmy tego prawa przestrzegać. Nie wiem tylko czy to powinno być, aż tak rygorystyczne. Trudno, żeby ktoś ciągle stał z alkomatem przed mównicą i badał każdego posła. To ma działać jak drogówka? - zastanawia się Anna Milczanowska z Prawa i Sprawiedliwości.
Z kolei Małgorzata Janowska ze stowarzyszenia Republikanie uważa, że alkomat przy mównicy to absurd i o wiele lepszym rozwiązaniem byłoby wyposażenie straży marszałkowskiej w urządzenia do badania trzeźwości. - Czy gdziekolwiek na świecie jest taka sytuacja, że ktoś przed zabraniem głosu na mównicy dmucha w balonik? Według mnie można byłoby to robić w uzasadnionych przypadkach, gdy jest podejrzenie, że ktoś jest pod wpływem alkoholu. Wtedy straż marszałkowska lub policja mogłaby wtedy takie osoby weryfikować. Jeżeli każdy przed zabraniem głosu ma dmuchać w balonik to jest to dla mnie nieracjonalne i dziwne podejście - dodaje Janowska.
Waszym zdaniem pomysł Pawła Kukiza jest dobry?