Justyna ma 18 lat i chodzi do jednego z piotrkowskich liceów. W tym roku szkolnym podchodzi do matury. Obawy? A jakże - królowa nauk... - Boję się, że nie zdam z matematyki. Stąd pomysł na dodatkowe korki. Mało czasu, a dużo programu. Trudno to wszystko ogarnąć bez pomocy z zewnątrz - mówi nam. idzie na dodatkowe zajęcia dopiero w październiku, ale przyznaje, że w jej otoczeniu już teraz jest sporo osób, które korzystają z pomocy korepetytorów.
Justyna śmieje się, że nie pogardzi 30-procentowym wynikiem z matematyki. Ale jednocześnie przyznaje, że mierzy trochę wyżej. - Nie jestem jakimś asem, ale mimo wszystko byłoby miło zobaczyć lepszy wynik na egzaminie. Mam nadzieję, że korepetycje mi w tym pomogą – podkreśla.
Znamy już pobudki tegorocznej maturzystki. Chce lepszego wyniku, ma swoje obawy, ale i plan, jak sobie z tym poradzić – regularne lekcje dodatkowe. Pozostaje tylko kwestia: u kogo?
Spory wybór
Zerknijmy na jedną z witryn internetowych, na której korepetytorzy oferują swoje usługi. Zawężając krąg poszukiwań do samego Piotrkowa, pojawia się 294 propozycji. To sporo. Najwięcej - 67 - z matematyki i 63 z języka angielskiego. Nie ma niespodzianki. Niektóre ogłoszenia się powtarzają, ale co z tego - to nadal około dwustu pozycji. Dodajmy, tych, którzy na portalu się nie reklamują, bo wybierają inne formy promocji. Na przykład reklamy w gazecie czy po prostu za sprawą "poczty pantoflowej". Czy, jak kto woli, marketingu szeptanego, cieszącego się chyba największym zainteresowaniem.
- Na pewno udam się do kogoś, kogo polecił mi znajomy. To budujące wiedzieć, że pójdę do kogoś, kto jest polecany i kto w jakiś sposób trafił do koleżanki czy kolegi z ławki – przyznaje Justyna.
Ten sposób działa, nie tylko wśród uczniów. Korepetytorzy, tacy jak Jerzy – który mógłby uczyć Justynę, bo zajmuje się matematyką – polegają właśnie na osobach, które już się u nich przygotowywały. - Każdy, kto do mnie przychodził, zdał maturę. Nie było jeszcze przypadku "oblania" - chwali się i - jak na specjalistę od liczb przystało - zaczyna wyliczać: - W ciągu roku jest u mnie około ośmiu stałych klientów, ponad połowa z nich to osoby, którym polecono mnie pocztą pantoflową. Spodziewam się, że już w najbliższych dniach zgłosi się do mnie kilka osób, ale są i tacy, którzy zaczynają od grudnia. Niektórzy przychodzą doraźnie, przed ważnym sprawdzianem albo przed sesją. No i oczywiście gorący okres przedmaturalny – podkreśla.
Zosia dopiero co ukończyła licencjat z filologii angielskiej. Od dwóch lat dorabia, udzielając korepetycji. - Kolega ze studiów musiał wyjechać, zaproponował mi, żebym przejęła jego ucznia – Mama tego ucznia poleciła mnie tacie drugiego i tak to się rozkręciło – tłumaczy. Do tej pory uczyła jedynie dzieci z podstawówki, które mają problem z językiem. Zdarzyła się też czterdziestolatka, która wyjeżdżała do pracy do kraju anglojęzycznego i chciała się do tego przygotować – choćby opanować podstawowe zwroty.
A jeśli nie do Zosi, zawsze można szukać wśród innych studentów czy absolwentów filologii: - W moim kręgu to bardzo popularne. Może nie wszyscy, ale bywało tak, że przekazywałam uczniów, których nie mogłam przyjąć, kolegom czy koleżankom. Wiem, że jeśli chodzi o studentów filologii, to niezły sposób na dorobienie sobie. I to całkiem...
...lukratywny
No właśnie. To kwestia najbardziej przyziemna i przyprawiająca o podobny ból głowy, co sama matura czy wybór korepetytora: finanse.
Na wspomnianej stronie ceny wahają się od 20 do 60 złotych za godzinę. - U mnie to 35 złotych za godzinę, 50 złotych za półtorej. Dzieci zazwyczaj potrzebowały więcej czasu niż godzinę, bo musiały odpocząć. Lekcja wymaga przecież sporych pokładów skupienia – mówi nam Zosia.
Trzy lekcje w tygodniu u Zosi dają nam 150 zł. W ciągu całego miesiąca to już 600. Portal e-korepetycje.net udostępnił wyniki przeprowadzonego w 2012 roku badania ankietowego, z którego wynika, że przeciętne zarobki przeciętnego korepetytora wynoszą 532 zł (otrzymaliśmy także wyniki najświeższego badania, w 2017 roku - szczegóły pod tym linkiem)
- Jest jakiś tam grosz. Ktoś chodzi, ktoś przestaje. Trudno wszystko oszacować – mówi Jerzy. U niego pełna godzina zajęć kosztuje 40 lub 50 zł. Pierwsza kwota dla dzieci z podstawówki i gimnazjów, druga – dla uczniów szkół średnich i studentów.
W Piotrkowie, zdaniem wielu, są szkoły, które ciężko ukończyć bez chodzenia na korepetycje. Ale wskazywania palcem tu nie będzie – to wszak tylko opinia. Mimo to nie da się oprzeć wrażeniu, że rynek korepetycji jest rynkiem niezwykle pojemnym – bo zarówno popyt, jak i podaż są spore.
- Bardziej niż ja sama, nad kosztami zastanawiają się moi rodzice. Ale w tej chwili najważniejsza jest matura, a nie koszty. I myślę, że korepetycje sporo ułatwią – kończy Justyna.
artykuł ukazał się w 36. numerze "Tygodnia Trybunalskiego" (2016 r.)