W szkoleniu udział brało 80 żołnierzy. - Realizujemy zajęcia wysokościowo-ratownicze. Mają one na celu doskonalenie umiejętności żołnierzy wojsk lądowych oraz personelu latającego. Ćwiczenia podzielone są na etapy. Pierwsze zajęcia przeznaczone były dla pododdziałów ogólnowojskowych, w ramach których desantowali się do wody metodą kropelkową. W ramach zajęć taktycznych wykonywali dalej swoje wcześniej postawione zadanie. Kolejną fazą jest szkolenie personelu latającego, który musi być przygotowany do pewnych ewentualności i sytuacji awaryjnych, np. gdy następuje awaria statku powietrznego potrafili go zwodować i postępować tak, aby nikomu nic się nie stało - mówi kpt. Tomasz Pierzak, oficer prasowy 25. Brygady Kawalerii Powietrznej.
Trening wodny polega na tym, byśmy przetrenowali sytuacje awaryjne i użytkowanie wyposażenia w trakcie takich sytuacji: schemat postępowania i wyrabianie nawyków - wyjaśnia ppor. pilot Joanna Murawiec, (7. dywizjon lotniczy Nowy Glinnik). - W deficycie czasu potrzebne jest, byśmy postępowali sprawnie i nie zastanawiali się, co do czego służy. Musimy trenować jak najwięcej w celu samodoskonalenia - dodaje.
Co sprawiło największe trudności? - Ogólnie w tego typu szkoleniach najtrudniejsze jest oddzielenie się od pokładu statku powietrznego. Ten element może sprawiać najwięcej trudności. W takich szkoleniach bierzemy udział przynajmniej raz w roku, a jeśli chodzi o naszą jednostkę, odbywają się one znacznie częściej. Mamy także możliwość przetrenowania współpracy np. z Państwową Strażą Pożarną, która - moim zdaniem - jest bardzo dobra - mówi z kolei ppor. pilot Marcin Pogorzelski.