A czym właściwie jest czekolada i jak ją zdefiniować? Cóż, w dobie wszechobecnej biurokracji wypadałoby zajrzeć... do dyrektywy unijnej, która to nieomylnie definiuje co czekoladą może być, a co na pewno nią nie jest.
Według dokumentu 2000/36/WE to "wyrób otrzymywany z wyrobów kakaowych i cukrów, który zawiera nie mniej niż 35% suchej masy kakaowej ogółem, w tym nie mniej niż 14% suchej odtłuszczonej masy kakaowej". Kakao - które, jak zauważyć można w wymienionej dyrektywie jest głównym składnikiem czekolady - do Europy sprowadziły okręty Krzysztofa Kolumba. Już wcześniej raczyli się nią Majowie i Aztekowie, którzy pili napar na bazie nasion kakaowca z dodatkiem kukurydzy czy chili. Europejczycy postanowili napar nieco uszlachetnić, dodając do niego cukier czy wanilię, a w XIX wieku niderlandzki fabrykant van Houten Senior opracował metodę proszkowania nasion, co dało początek czekoladzie, jaką znamy dziś.
Kiedyś czekolada nierozłącznie kojarzona była z niezdrowym stylem życia i bezkarnym objadaniem się - teraz wiadomo, że to przekonanie mocno nietrafione. Szczególnie ta ciemna, gorzka, bogata w kakao, zawiera w sobie antyoksydanty, poprawia krążenie, hamuje rozwój demencji czy podnosi poziom serotoniny w mózgu. Ta ostatnia to nic innego, jak ... hormon szczęścia! Pamiętajmy jednak, by wybierać właśnie przede wszystkim tą gorzką - w czekoladach białej czy mlecznej tym, co daje złudne poczucie przyjemności, jest głównie... cukier. Choć... z drugiej strony, skoro raz w roku - w Tłusty Czwartek - objadamy się hurtowymi ilościami pączków, dlaczego raz na 365 dni nie można by pozwolić sobie na bezkarną, czekoladową rozpustę?...